• <

Gróbarczyk o MSR Gryfia: Pragnę wszystkich zapewnić, że stocznia rokuje. Podsumowanie 3 lat MGMiŻŚ

Dodano: 07.12.2018

Co z Morską Stocznią Remontową Gryfia? Jak przebiegają prace przy budowie promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, kiedy rusza przekop Mierzei Wiślanej i co będzie największym sukcesem MGMiŻŚ? M.in. na te pytania w rozmowie z portalem GospodarkaMorska.pl odpowiedział Marek Gróbarczyk, szef resortu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. W środę w Warszawie podsumował on 3-letnią działalność tego ministerstwa.

Gospodarka Morska: W ubiegłym tygodniu związkowcy Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia napisali list otwarty, m.in. do Pana Ministra, w którym opisują sytuację stoczni jako „gorszą niż kiedykolwiek”. Przeniesienie zakładu do resortu gospodarki morskiej ma „uzdrowić” sytuację?

Marek Gróbarczyk: Trudno mówić o tak złej sytuacji, skoro stocznia Gryfia jak nigdy wcześniej ma tak dużo nowych jednostek do budowy, bo przecież i ro-pax, i cztery lodołamacze, to naprawdę dobry wynik, który stocznia uzyskała. Oczywiście Gryfia cały czas znajduje się w trudnej sytuacji finansowej wynikającej z tytułu tej skonsolidowanych straty, którą posiada z lat ubiegłych. Nie można jej jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki usunąć. Przecież mamy za sobą Komisję Europejską, w związku z tym przygotowaliśmy program naprawczy. Pragnę wszystkich zapewnić, że stocznia rokuje. Nie jest może w dobrej kondycji, ale ma perspektywy rozwojowe i myślę że w najbliższym czasie program, który zostanie wdrożony, spowoduje odbicie się przede wszystkim w sensie takim mentalnym, żeby powstała ta nadzieja pracowników, że ta stocznia ma ogromne szanse rozwojowe.

G.M.: Co oznacza przeniesienie Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia i Stoczni Szczecińskiej do MGMiŻŚ, które nastąpi już wkrótce?

M.G.: Ta umowa ostatecznie zostanie podpisana 20 grudnia, daje możliwość już pełnego zarządzania w branży. Nie było celem przejęcie przecież stoczni, ale stawiamy sobie za główny cel odbudowę przemysłu stoczniowego, gdyż on jest głównie siłą napędową dla naszej gospodarki, przede wszystkim morskiej. W związku z tym realizacja promu ro-pax czy kolejnych inwestycji w tym zakresie związanych z naszymi armatorami, w końcu w najbliższym czasie będziemy mieli do wymiany blisko 10 promów, które pływają po Bałtyku, stwarza ogromne szanse i możliwości dla naszych stoczni, nie mówiąc już o kwestii odbudowy Marynarki Wojennej, która przecież powinna w końcu nabrać tempa i stanowić główny element inwestycyjny w naszych stoczniach.

G.M.: Na jakim etapie są obecnie działania związane z nowym promem dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej? Nadal ma być gotowy na przełomie 2020/2021 r.?

M.G.: Właśnie w dniu dzisiejszym trwa ocena projektu technicznego, który został wykonany przez konsorcjum projektowe. Odbywa się to w stoczni Gryfia, wraz z armatorem. Jeśli ten projekt zostanie zaakceptowany, to już się nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć budowę w tym skorygowanym harmonogramie, działamy oczywiście w terminie. Armator ostatecznie ma ocenić, czy prace projektowe będą spełniały jego oczekiwania.

G.M.: W jakiej kondycji jest obecnie Polska Żegluga Morska?

M.G.: To przedsiębiorstwo, które jest dla nas najważniejsze, jeśli chodzi o polskiego armatora. Blisko 760 milionów zł straty w roku 2015-2016, w tym roku spółka osiągnie wynik dodatni. W związku z tym, ten program naprawczy zadziałał, już nie mówiąc oczywiście o kwestii zarządu, który został zmieniony. Tutaj zarządca komisaryczny Paweł Brzezicki stanął na wysokości zadania, przede wszystkim w restrukturyzacji tego przedsiębiorstwa. W przyszłym roku armator uzyska zdolności inwestycyjne. Jest to potrzebne pod tym kątem, by odnawiać flotę, więc liczymy na to, że również będzie to duży zastrzyk dla polskich stoczni.

G.M.: Kto skorzysta przede wszystkim z Morskiego Funduszu Rozwoju?

M.G.: Ten fundusz jest skierowany głównie do portów oraz do stoczni i armatorów. Liczymy na to, że z tego funduszu również skorzystają małe i średnie porty, ponieważ duże porty dobrze radzą sobie na rynku finansowym. Natomiast zapaść towarzyszy inwestycjom w małych portach, przede wszystkim komunalnym, gdzie tych środków jest zbyt mało lub kredyty są po prostu nieodpowiadające i nieosiągalne przez te porty. Ten fundusz zapewni finansowanie właśnie takich inwestycji.

G.M.: Jaki wynik osiągną w tym roku polskie porty?

M.G.: Chcielibyśmy, żeby to był wynik 100 mln ton przeładowanego towaru. Oczywiście nie wiąże się to z żadnymi rekordami, które sobie ustanawiamy, ale chcielibyśmy, żeby ta mityczna wartość, która była nieosiągalna, została przekroczona. Oczywiście nie jest celem poprzestanie na 100 mln ton, oczywiście 200 mln t jest kolejnym celem. Natomiast najważniejsze, co spotkało nasze porty, to ta dynamika wzrostu, która jest niespotykana od lat i te 5 minut musimy wykorzystać przede wszystkim pod kątem inwestycyjnym.

G.M.: Brexit wpłynie na pracę polskich portów?

M.G.: Myślę, że tylko pomoże, ponieważ zmieniająca się struktura polityczna będzie wiązała się z pewnymi aliansami międzynarodowymi. Widzimy ogromne szanse w tym, aby wejść w pewne luki, w pewne nisze, które pojawią się właśnie z tytułu zmiany umów i myślę, że to jest szansa dla naszych armatorów, a przede wszystkim dla portów.

G.M: Kiedy ruszają prace przy budowie kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną?

M.G.: Myślę, że Państwa poinformujemy jeszcze w grudniu o ogłoszeniu przetargu na budowę kanału przez Mierzeje Wiślaną, czyli wyłonieniu wykonawcy, tak aby w przyszłym roku zakończyć go i rozpocząć budowę.

G.M.: Żegluga śródlądowa wciąż wymaga w Polsce wielu działań naprawczych. Co już zostało w tej kwestii zrobione?

M.G.: Żegluga śródlądowa to wyzwanie dla wielu pokoleń, to zabezpieczyliśmy Konwencją AGN. Teraz już żaden inny rząd nie będzie mógł powiedzieć, że jest to nieopłacalne, że to nie wpisuje się w jego politykę, bo to zobowiązanie międzynarodowe, które powinno być realizowane. Przygotowujemy obecnie studia wykonalności dla Odry i Wisły, będziemy na początku przyszłego roku gotowi z Odrą, pod koniec przyszłego roku gotowi z Wisłą. To nie hamuje procesów inwestycyjnych i dlatego też kolejne stopnie wodne już zostały zrealizowane, jeszcze w fazie oczywiście przygotowań do przetargu albo ogłoszenia przetargów, czyli stopień wodny w Ścinawie i Lubiążu oraz już zrealizowany stopień wodny w Siarzewie na Wiśle. Przed nami kolejne stopnie wodne, ale to pokaże studium wykonalności. Został już podpisany list intencyjny z głównymi polskimi spółkami energetycznymi, które będą inwestorami, oczywiście wraz z Wodami Polskimi. Odchodzimy od koncepcji budowy przez państwo, przez budżet państwa, który nigdy nie jest stabilny w tym zakresie, bo zawsze można te środki obciąć, przechodzimy na system typowo rynkowy, czyli konsorcjalny, w związku z tym, to zmniejsza ryzyko i dają ogromne szanse na to, że po prostu te rzeki zostaną uregulowane.

G.M.: Na jakie zmiany i pomoc mogą liczyć polscy rybacy?

M.G.: To oczywiście związane jest z unijnym funduszem rybackim, w tym momencie mamy fundusz „Rybactwo i Morze”. I mam bardzo dobrą wiadomość dla rybaków. Formuła N+3, czyli te środki, które powinniśmy wydać przez 3 lata funkcjonowania funduszy, została zrealizowana, ani euro nie trafi z powrotem do Unii. Oczywiście te środki trafiły do rybaków. Nie poprzestajemy na tym. Przyszły rok to kolejne transze, które mają za zadanie wspierać rybołówstwo. Budowaliśmy te formułę przede wszystkim zakresie wsparcia dla drobnego rybołówstwa, które do tej pory było wyjęte z jakiejkolwiek pomocy. Przede wszystkim na rybołówstwie konsumpcyjnym, rybołówstwie drobnym chcemy się opierać. Wiemy, że zasoby są w coraz gorszej kondycji i tutaj nasze działanie międzynarodowe, również pod kątem bardzo restrykcyjnej polityki, przede wszystkim ekologicznej w zakresie połowów dorsza, ale również gatunków pelagicznych, mam nadzieję, że będzie przynosić rezultaty. To też wiąże się oczywiście z nowym funduszem unijnym, który już jest potwierdzony. A więc to wsparcie dla rybaków cały czas będzie funkcjonowało.

G.M.: Jak zachęcić młodych ludzi do kształcenia zawodowego w szkołach związanych z gospodarką morską?

M.G.: Ta nisza, która powstała w wyniku pewnych zapaści, była po prostu związana z konkretnymi decyzjami. Skoro likwidowano w Polsce stocznie, to nikt nie kształcił się na stoczniowca. Skoro nie było żeglugi śródlądowej, nikt nie szedł do szkoły śródlądowej, zresztą takie szkoły żeglugi śródlądowej po prostu likwidowano. My stawiamy sobie za cel, aby odbudować przemysł stoczniowy, aby uruchomić żeglugę śródlądową, więc myślę, że zachęcać młodych ludzi nie trzeba będzie. Zresztą wskazuje na to nasz ostatni taki mały sukces – powołanie Technikum Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Mamy komplet, jeśli chodzi o młodych ludzi, a w przyszłym roku planujemy otworzenie już dwóch klas.

G.M.: W planach MGMiŻŚ jest utworzenie „zielonej stoczni”. Co to za projekt?

M.G.: To jest koncepcja oparta o parę wątków, wiąże się oczywiście przede wszystkim ze scrapingiem statków, ale i również z decommissioningiem wież wiertniczych. List intencyjny w tej sprawie został podpisany w zeszłym roku z LOTOSEM. Wszystkie stocznie zapraszamy do tego projektu, również prywatne. Oczywiście największe możliwości daje tutaj Stocznia Szczecińska, ponieważ tam stworzono greenfield, te tereny najbardziej się nadają. Ten projekt powstaje przy współpracy z Forum Okrętowym, jeszcze przy udziale Pana Prezesa Czuczmana, a więc jest on dobrze przygotowany w zakresie koncepcyjnym. W przyszłym roku już chcemy przeznaczyć środki na wdrażanie rozwiązań. To bardzo nowatorskie i niezwykle trudne, ponieważ złomowanie statków w formie ekologicznej przy takim nadzorze unijnym to przede wszystkim wielkie wyzwanie, ale i duża szansa dla naszych stoczni, pewna dywersyfikacja ich funkcjonowania, ponieważ w stoczniach europejskich nie jest realizowane złomowanie.

G.M.: Jak posumowałby Pan trzy lata działalności Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej?

M.G.: My nie chcielibyśmy sami się oceniać. Przedstawiłem dzisiaj te dokonania, które zamierzaliśmy wykonać, po to zresztą powstało Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Oczywiście nasza ocena jest pozytywna, bo dużo udało się zrealizować, aczkolwiek nie wszystko. Tego czasu jednak nie było aż tak dużo, a przede wszystkim te procedury, które wymagają niesłychanego zaangażowana i staranności, powodują, że ten proces nie przebiega w tak szybkim tempie, jak byśmy tego oczekiwali.

G.M.: Jaki będzie największy sukces ministerstwa?

M.G.: To jest ogromne wyzwanie, by w czasie tych czterech lat zrealizować wszystkie założenia. Jeśli uda nam się przewrócić regularną żeglugę po Odrze, to chyba będzie nasz największy sukces.

G.M.: Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Dziękujemy za wysłane grafiki.