Hegemonia Rosji na wodach Morza Czarnego to już niemal fakt. Państwo to konsekwentnie wzmacnia potencjał wojskowy w regionie czarnomorskim m.in. poprzez militaryzację okupowanego Krymu i separatystycznej Abchazji. Dąży także do politycznej neutralizacji Turcji wykorzystując do tego celu dostawy gazu.
Skokowy wzrost potencjału może skłonić władze w Moskwie do zdestabilizowania wymierzonych w nią projektów energetycznych realizowanych przez kraje regionu (w tym należące do UE). Sarmatia, AGRI, czy budowa terminala LNG na Ukrainie to inicjatywy najbardziej narażone na takie działania.
Przeobrażenia geopolityczne jakie zachodzą w regionie czarnomorskim bardzo mocno oddziałują na kwestie energetyczne. Aneksja Krymu a później konflikt w Donbasie uwypukliły problem gazowy na Ukrainie, która postanowiła uzupełniać swoje deficyty na Zachodzie za pomocą świadczonych przez terytorium Polski, Słowacji i Węgier dostaw rewersowych. Nie porzuciła jednak również planu budowy terminala LNG niedaleko Odessy. Niemniej wydaje się on dziś nierealny ze względu na koszty, stanowisko Turcji dotyczące żeglugi gazowców przez cieśniny Bosfor i Dardanele a przede wszystkim z powodu sytuacji geostrategicznej na Morzu Czarnym.Rosja staje się bowiem państwem dominującym nad tym akwenem i nikt nie jest w stanie zagwarantować, że nie wykorzysta tego do realizacji swoich celów politycznych i gospodarczych. Tym bardziej, że przy wsparciu własnej propagandy może je realizować pod przykrywką asymetrycznych działań "separatystów" bądź po prostu terroru islamskiego czemu sprzyja aktywność ISIS (wielokrotnie zapowiadającego ataki na infrastrukturę energetyczną) i ponowne niepokoje w Czeczenii.
Powyższa kwestia zaczyna mieć niezwykle istotne znaczenia nie tylko dla władz w Kijowie, ale przede wszystkim Unii Europejskiej. Morze Czarne miało zapewnić jej członkom z Europy Środkowej dywersyfikację dostaw ropy naftowej poprzez projekt Sarmatia. Chodzi o korytarz transportowy, który w założeniu miał umożliwić Polsce import kaspijskiego surowca. Płynąłby on przez Azerbejdżan, Gruzję, akwen czarnomorski i ropociąg Odessa-Brody połączony z polską infrastrukturą przesyłową. W obecnych realiach: aneksji Krymu, konfliktu w Donbasie, nowego porozumienia rosyjsko-abchaskiego oznaczającego de facto aneksję części Gruzji przez Rosję, trudno wyobrazić sobie jednak realizację powyższego projektu. Tym bardziej, że podobnie jak w przypadku planowanej budowy terminalu w Odessie dotyczy on w sposób bezpośredni obszarów ukraińskich narażonych na militarną penetrację ze strony Moskwy i jej popleczników.
Czytaj cały artykuł tutaj
