W opinii Marka Tałasiewicza, bez finansowania z zewnątrz wskrzeszenie firmy jest niemożliwe.
O otwarcie postępowania układowego z wierzycielami holdingu i jego odbudowę zabiega m.in. jego prezes Krzysztof Piotrowski. Pieniądze na reaktywację tej firmy mają pochodzić od syndyka, który zgromadził na koncie prawie pół miliarda złotych.
Źle sądzę o pomyśle odbudowy Holdingu Stoczniowego - mówi były wiceprezes tej firmy Marek Tałasiewicz, dziś przewodniczący Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. - Nie bardzo wiadomo do czego miałaby doprowadzić reaktywacja Holdingu Stoczniowego. Czy do nowego zapisu w księgach wieczystych, czy do przywrócenia własności poprzednim większościowym właścicielom, czy do wznowienia działalności w stoczni Nowej. To różne dyskusje. Czy celem ma być przywrócenie działalności stoczniowej czy przywrócenie własności czy satysfakcja dana poprzednim właścicielom.
Były wiceprezes Holdingu sceptycznie wypowiada się też o możliwości zawarcia układu z wierzycielami przez Portę Holding. - Teoretycznie jest to realne, ale musiałoby to przejść przez sąd, a z tego co wiem, to już 5-6 razy sąd odmówił decyzji w tej sprawie - powiedział Tałasiewicz.
Marek Tałasiewicz przypomina, iż odbudowa stoczni, jaka miała miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych była wspierana przez instytucje finansowe. - Sukces ekipy Krzysztofa Piotrowskiego bazował na tym, że oprócz pewnego pomysłu produkcyjnego był bank, który chciał to sfinansować - powiedział Tałasiewicz.
Marek Tałasiewicz wraz osobami, które kiedyś zarządzały Holdingiem Stoczniowym próbuje stworzyć koncepcję powołania na bazie Szczecińskiej Stoczni Remontowej Gryfia - Ośrodka Wdrożeniowego Techniki Morskiej. Ośrodek miałby podjąć próbę zagospodarowania pochylni po Stoczni Szczecińskiej Nowa.
