Jakub Milszewski
W stoczni Karstensen Shipyard Poland w Gdyni zwodowano niewielki statek rybacki dla duńskiego armatora Lynge Fiskeri A/S.
Zwodowany 15 listopada statek rybacki Myggenes to 36-metrowy trawler o
pojemności 700 GT. Jednostka, której portem macierzystym będzie duński
Hanstholm, wyposażona została w silnik Yanmar 6EY22AW (885 – 1370 kW) i
dwa silniki pomocnicze John Deere (po 130 kWe) pozwalające na
rozwinięcie prędkości do 13 węzłów. Na pokładzie zmieści się 9 osób.
Myggenes powstał według projektu autorstwa biura Karstensens Skibsvaerft
A/S.
Myggenes został zwodowany w dwóch etapach. W pierwszym statek umieszczony na specjalistycznych wózkach samojezdnych został odpowiednio ustawiony na nabrzeżu. Następnie został zamocowany do dwóch pływających dźwigów. Rufa trawlera została uniesiona przez należący do Polskiego Ratownictwa Okrętowego żuraw Maja, zaś dziób przez żuraw nożycowy Conrad Consul należący do Marine Project. Następnie dźwigi bezpiecznie przestawiły statek na wodę.
Myggenes, którego numer
burtowy to Hm 227, zaś stoczniowy #464, popłynie teraz do Danii. Tam
zostanie ostatecznie wyposażony w Karstensen Skibsvaerft A/S w Skagen
przed dostarczeniem go do armatora.
W gdyńskiej stoczni Karstensen Shipyard Poland trwają prace nad kolejnymi jednostkami. W zakładzie produkcyjnym pozyskanym przed od Vistal Offshore przed trzema laty powstają głównie częściowo wyposażone kadłuby, w których firma się wyspecjalizowała i szybko stała się liderem na polskim rynku. Dwie hale produkcyjne o wymiarach 200x30x30 m oraz 150x30x20 m znajdują się przy Nabrzeżu Indyjskim w Gdyni.
Dwa największe na świecie promy wodorowe powstaną w Norwegii
Wyciek wody i porażenie prądem przyczyną śmierci technika na pokładzie promu Stena Line
Mein Shiff 7 przygotowuje się do prób morskich. To kolejny wycieczkowiec powstający w Meyer Turku
Wyposażenie napędowe od Kongsberga nada prędkości fregatom niderlandzkiego "Miecznika"
Saab dostarczy siłom morskim Hiszpanii systemy ostrzegania laserowego dla nowych fregat
Tragedia w gdańskiej stoczni. To było morderstwo, nie wypadek