• <
mewo_2022

Czy polskie biura projektowe są gotowe na projektowanie jednostek typu jack-up?

Strona główna Energetyka Morska, Wiatrowa, Offshore Wind, Offshore Oil&Gas Czy polskie biura projektowe są gotowe na projektowanie jednostek typu jack-up?
Czy polskie biura projektowe są gotowe na projektowanie jednostek typu jack-up? - GospodarkaMorska.pl

Anna Konopka

20.07.2021 Źródło: własne
Pokaż cały artykuł
Czy polskie biura projektowe są gotowe na projektowanie jednostek typu jack-up? - GospodarkaMorska.pl
Fot. GospodarkaMorska.pl/StoGda

- Decydenci muszą zdać sobie sprawę, że czas ucieka i to ostatni moment na podjęcie wiążących decyzji. Budowa w Polsce statków instalacyjnych typu jack-up oraz innych statków wykorzystywanych do budowy i obsługi morskich farm wiatrowych, to szansa do rozwoju polskiego przemysłu, której nie wypada zmarnować - podkreśla w rozmowie z portalem GospodarkaMorska.pl Tomasz Świątkowski, prezes zarządu wiodącego biura projektowego StoGda.


Anna Konopka: Budowa farm wiatrowych na morzu od dawna spędza już sen z powiek polskiej branży morskiej. Wszyscy wiedzą o tym, że by inwestycje rozpoczęły się planowo należy podjąć zdecydowane działania. By farmy powstały i pracowały potrzebne są statki do ich budowy i obsługi. Obecnie jednak nie wiemy, kto zaprojektuje takie obiekty. Czy pana zdaniem polskie biura projektowe mają powody do obaw i kompleksów w porównaniu do kolegów po fachu z zagranicy?

Tomasz Świątkowski: Oczywiście, że nie. Polskie biura projektowe mają kompetencje i doświadczenie w projektowaniu statków pracujących przy morskich farmach wiatrowych. StoGda ma duże doświadczenie i specjalizuje się w projektowaniu jednostek samopodnośnych typu jack-up.

Uważam, że prognozy dla biur projektowych oraz stoczni są bardzo dobre. Fachowe ekspertyzy mówią, że do końca 2030 roku na świecie do budowy i serwisowania farm potrzebnych będzie około 100 jednostek. Fakty jednak wyglądają tak, że dziś na rynku jest tylko jedna jednostka typu jack-up przygotowana do stawiania turbin 12-14 MW.

Ta liczba mówi wszystko. Nie trudno przewidzieć, że wkrótce zacznie się gorączka i poszukiwania biur gotowych i co ważniejsze zdolnych do wykonania statków instalacyjnych.

To prawda. Bez adaptacji istniejących statków oraz bez budowy nowych, wszystkie plany związane z budową morskich farm wiatrowych na świecie są nierealne. I to się dzieje. Armatorzy przygotowują się do przebudowy i budowy nowych jednostek.

A to nie opłaci się z pewnością Polakom, którzy do budowy farm zabierają się od dłuższego czasu i mogą przegapić swoją wielką szansę…

Pewne jest to, że ograniczona dostępność statków instalacyjnych na rynku spowoduje wzrost dziennych cen frachtów tych jednostek. Opłaci się tylko tym, którzy będą posiadać takie statki. Czy stać nas na to? Czy nie lepiej jest wykorzystać tę szansę i zarabiać na tym przedsięwzięciu?

Nie od dziś wiadomo, że tego typu jednostki bez problemu można zaprojektować i zbudować w Polsce. I one powinny tu powstawać, by pracować na naszym morzu. Mało tego, powinny być również obsługiwane przez polskiego armatora. Argumentów za tym jest niezliczona ilość, ale wydaje się, że nikt nie chce ich usłyszeć. Decydenci muszą sobie zdać sprawę, że jesteśmy już grubo po czasie. To już nie przysłowiowe „za pięć dwunasta”, ale raczej „kwadrans po”.  

Raport Polskiego Rejestru Statków o potencjale polskiego przemysłu morskiego na potrzeby morskich farm wiatrowych mówi również wprost, że zarówno do instalacji fundamentów, jak i turbin będzie potrzebnych po 2-3 statki. Potrzebne są statki do układania kabli (4-6 sztuk) oraz statki serwisowe (20-40 sztuk).

Tak, podane ilości są prawdopodobne, ale w ujęciu równoczesnych prac na wszystkich polach objętych koncesjami w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej. Niemniej jednak raport ten potwierdza, że będzie zapotrzebowanie na te statki. Wiedząc, że budowa farm jest rozciągnięta w czasie, oraz że Bałtyk jest morzem płytkim o dość specyficznym dnie, może warto zastanowić się, czy czasem na potrzeby naszych farm nie zaprojektować statków instalacyjnych o wymaganiach szytych na miarę Bałtyku? 

Takie założenie projektowe na pewno zmniejszy koszt budowy takich jednostek. Decydenci muszą zdać sobie sprawę, że czas ucieka i to ostatni moment na podjęcie wiążących decyzji. Budowa w Polsce statków instalacyjnych typu jack-up oraz innych statków wykorzystywanych do budowy i obsługi morskich farm wiatrowych, to szansa do rozwoju polskiego przemysłu, której nie wypada zmarnować

Temat morskich farm jest bagatelizowany przez polityków?

Na pewno nie, ale brak jest odważnego polityka wśród decydentów, który na podstawie znanych analiz będzie mógł podjąć decyzję o zaprojektowaniu i zbudowaniu tego typu statków w Polsce.

Na chwilę obecną nie odczuwamy żadnego zrozumienia ze strony decydentów, natomiast to, co do nas dociera to sygnał, że projekty biur zagranicznych są lepsze. To tak, jakby nikt nie wierzył, że „Polak potrafi”... A my tutaj w Trójmieście mamy doświadczenie i bardzo dobre referencje w projektowaniu i budowaniu jednostek typu jack-up, co jest skutecznie wykorzystywane przez zagranicznych inwestorów.

Jakie są zatem Państwa doświadczenia w tej dziedzinie projektowania?

StoGda jest jednym z niewielu biur projektowych w Europie, która posiada tak duże doświadczenie. Braliśmy bezpośredni udział w projektowaniu i budowie czterech jednostek typu jack-up. Wykonaliśmy szeregi analiz związanych z dostosowaniem istniejących jednostek do obecnych wymagań stawianym farmom wiatrowym. Bierzemy udział w spektakularnych projektach obecnie realizowanych przez armatorów. Potencjał projektowy mamy ogromy, uwzględniając oczywiście współudział naszych zaufanych i sprawdzonych lokalnych partnerów. Tylko dobry zespół może poradzić sobie z takimi projektami.

A więc jak to wszystko się zaczęło?

Naszą przygodę z jack-upami rozpoczęliśmy w 2008 roku przy projekcie samopodnośnej barki „Thor”dla jednej ze stoczni greckich. Po upadku tej stoczni kontynuowaliśmy nasze prace projektowe bezpośrednio dla niemieckiego armatora, do czasu zawarcia przez armatora umowy na budowę ze stocznią Crist. Od tego czasu ze stocznią Crist stworzyliśmy świetny duet, którego współpraca trwa do dzisiaj.

Na tyle, że armatorzy zaczęli się o Was sami dopominać?

Współpraca przy projekcie była wzorcowa, co doprowadziło do podpisania z tym samym armatorem kolejnego kontraktu na budowę jednostki „Innovation”, gdzie udział StoGdy w projekcie był już znacznie większy.

StoGda zdała więc egzamin z współpracy na szóstkę. Jak wiemy statek „Innovation” okazał się najbardziej zaawansowanym technologicznie statkiem na świecie w roku 2012.

To prawda, tak się wówczas pisało o tym statku w branżowych magazynach. Najważniejsze jednak dla nas było to, że jeszcze podczas projektowania i budowy „Innovation” ten sam armator zdecydował się na budowę kolejnego jack-upa, oczywiście w stoczni Crist. Mowa tu o statku „Vidar”, którego byliśmy jedynym i głównym projektem. 

A to oznacza wielką odpowiedzialność, jak i zaufanie…

Racja. W ramach naszych prac zaprojektowaliśmy cały statek wraz ze specyficznymi dla takich statków elementów wyposażenia, jak nogi, jackhousy oraz kompletny system podnoszenia. System ten jest najważniejszym systemem na tego typu statkach i tylko niewiele firm na świecie realizuje takie projekty. Udział w projektowaniu statku „Vidar” wyniósł StoGdę na wyższy poziom i przeniósł do zupełnie innej ligi biur projektowych.

Można powiedzieć, że „Vidar”, to takie dziecko StoGdy i nie tylko zaprojektowaliście statek, ale braliście również udział w jego przebudowie...

„Vidar”po zmianie armatora zmienił również nazwę na „Vole au Vent”. Nowy armator chcąc wprowadzić pewne istotne dla statku zmiany zwrócił się do nas o wykonanie projektu. Wykonane wówczas zadanie oraz pozytywne doświadczenia z operowania statkiem były początkiem nawiązania bliskiej współpracy StoGdy z tym armatorem, czego efektem był nasz udział w projekcie „Voltaire”.

A jak wiadomo, „Voltaire” to dziś największy jack-up w budowie na świecie.

Racja, choć obecnie zakontraktowane statki są jeszcze większe. Wracając jednak do „Voltaire”, StoGda była odpowiedzialna za realizację projektu klasyfikacyjnego konstrukcji kadłuba, jackhousów, nóg i spudcanów oraz części rurarskich systemów okrętowych.

Widać z tego, że marka StoGda jest rozpoznawalna na rynku jako projektant jack-upów.

To prawda… I to znacznie wcześniej niż by się mogło wydawać. W 2015 roku skontaktował się z nami inwestor z Dubaju. Wówczas podczas pierwszego spotkania dowiedzieliśmy się, że duet Crist-StoGda, według opinii operatorów statków, stworzył najlepszy jack-up na rynku. Ta rekomendacja skróciła inwestorowi drogę wyboru biura projektowego i stoczni dla nowego, najnowocześniejszego, wielofunkcyjnego i proekologicznego statku „Big Green”. StoGda wówczas wykonała projekt kontraktowy, który został przekazany inwestorowi. Naszym zdaniem projekt „Big Green” wtedy wyprzedzał o parę lat wszystkie inne wówczas realizowane projekty i dzisiaj nie byłby ani zbyt „big”, ani zbyt „green”, ponieważ rozwiązania wówczas zaproponowane przez nas obecnie mają odzwierciedlenie w kontraktowanych jack-upach.

Wygląda na to, że StoGda jest gotowa na projektowanie zaawansowanych jack up-ów już od dawna.

Jest gotowa i realizuje takie projekty dla zagranicznych podmiotów. Obecnie bierzemy udział w pracach projektowych przy trzech różnych statkach typu jack-up i negocjujemy kontrakt na kolejny statek. Co ciekawe, nasz klient, poprzez stosowne porozumienie, chce sobie już dzisiaj zarezerwować i zabezpieczyć nasz udział w tym projekcie.

Jak widać, zagraniczni inwestorzy planują swoje działania z dużym wyprzedzeniem i zastanawia mnie dlaczego my w Polsce ciągle tylko rozmawiamy i przekonujemy się wzajemnie czy potrafimy zaprojektować i zbudować taki statek zamiast zakasać rękawy i zabrać się do roboty!

Czy w związku z tym widzi Pan jakieś zagrożenia?

Tak, widzę. W świetle informacji o globalnym zapotrzebowaniu na statki do budowy i obsługi farm wiatrowych martwi mnie, że zbyt późno podjęta decyzja o budowie takich statków może nie pozwolić nam - projektantom i stoczniom -  znaleźć odpowiednią ilość czasu na mobilizację i przygotowanie się do tych projektów, które wymagają jednak kilkunastu miesięcy projektowania i paru lat budowy. A to wszystko może oznaczać, że budowy morskich farm wiatrowych będą realizowane przez zagranicznych operatorów przy użyciu ich własnych statków...

Powiało pesymizmem…

Raczej trzeźwym myśleniem. Jestem jednak wciąż dobrej myśli i wierzę, że wystarczy decydentom odwagi na podjęcie odpowiedniej decyzji ukierunkowanej na rozwój kraju, którego kołem zamachowym będzie innowacyjna branża morskiej energetyki wiatrowej.

Dziękuję za rozmowę.

Na zdjęciu Tomasz Świątkowski, prezes zarządu StoGda. / Fot. StoGda

Głosowanie online - wybieramy laureata Nagrody Latarnie Gospodarki Morskiej 2021 w kategorii "Lider Technologii Morskich" spośród nominowanych przez Kapitułę Polskiego Forum Technologii Morskich

1% Proteh GlassDeep Sp. z o.o. – za Innowacyjne Rozwiązania Techniczne
Proteh GlassDeep Sp. z o.o. jest pomysłodawcą luksusowego katamaranu, który umożliwia podwodne obserwacje fauny i flory morskiej

30% „Safe” Co Ltd Sp. z o.o. – za Budowę Statków, Projekty i Rozwiązania Organizacyjne
„Safe” Co Ltd Sp. z o.o. konsekwentnie realizuje strategię lidera produkcji jednostek roboczych i rybackich, wspieranie projektów rozwojowych i zrównoważony rozwój firmy

69% StoGda Ship Design & Engineering Sp. z o. o. – za Projektowanie
StoGda Ship Design & Engineering Sp. z o. o. jako jedno z niewielu biur projektowych w Europie może pochwalić się projektami jednostek samo-podnośnych typu Jack-Up służących do instalacji morskich farm wiatrowych

Głosowanie zakończone

Głosów: 54458

Źródło:
własne

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.