Mateusz Kowalewski
W następstwie rozwoju epidemii koronawirusa sektor rejsów turystycznych stanął przed kryzysem, z jakim dotychczas się nie mierzył. Praktycznie wszystkie wielkie wycieczkowce stoją obecnie na szurku w portach na całym świecie. Rejsy są odwołane na 1 - 2 miesiące i nikt nie jest pewien, kiedy statki wrócą na szlaki. Niespodziewana zapaść znajdzie swoje odzwierciedlenie również na rynku stoczniowym.
Branża wycieczkowa często przeżywała w przeszłości trudne czasy, takie jak ataki z 11 września 2001 r., międzynarodowy kryzys bankowy w 2008 r. i katastrofa Costa Concordii w 2012 r. jednak sektor ten stosunkowo szybko wracał do formy i osiągał pozytywne wyniki po tych wydarzeniach. Jednak COVID-19 to prawdziwy koń trojański dla armatorów wycieczkowców. Niespodziewanie zaatakował od środka zamieniając pływające centra rozrywki i luksusu w pływające kwarantanny. Negatywne skutki pandemii są olbrzymie zarówno w sposób bezpośredni, uniemożliwiając rejsy w najbliższych tygodniach jak i pośredni, psując wizerunek rejsów turystycznych. Na zjawiska te bardzo szybko zareagował rynek. Wartości linii wycieczkowych spadają z dnia dzień, a niepewność rośnie. Około osiemdziesiąt procent całego rynku rejsów obsługują duże korporacje wycieczkowe. Według niemieckiej grupy stoczniowej Meyer Werft, od lat budującej wielkie wycieczkowce, potentaci sektora wycieczkowców obecnie ponoszą straty w obrotach w wysokości około 100 milionów EUR dziennie.
- Cały przemysł, a zwłaszcza przemysł stoczniowy, znajduje się teraz w zupełnie innej sytuacji niż kilka tygodni temu. Obecna sytuacja na rynku będzie miała ogromny wpływ na zamówienia dla stoczni. Nasi klienci nie będą w stanie kontynuować zamówień statków w takim samym stopniu, jak wcześniej - informuje Imke Knoop szefowa działu sprzedaży i projektowania w Mayer Werft.
Knoop zauważyła, że aby móc dostarczać statki na czas i utrzymywać możliwie jak najniższe szkody ekonomiczne, Meyer Werft robi wszystko, żeby utrzymywać produkcję tak długo, jak to możliwe.
Jednocześnie większość pozostałych, największych stoczni budujących wycieczkowce w Europie zamknęła produkcję. Zakłady MV Werften, Flensburger Schiffbau-Gesellschaft (FSG) i Fincantieri zostały zamknięte ze względów bezpieczeństwa oraz w związku z dużymi problemami z płynnością dostaw, nawet na okres 4 tygodni.
Problemy zachodnich potentatów odbiją się rownież na polskim przemyśle stoczniowym i polskich pracownikach pracujących w niemieckich stoczniach. W największym stopniu na podwykonawcach, firmach serwisowych działających bezpośrednio w zakładach, które obecnie są zamknięte. W dużym stopniu na polskich stoczniach budujących konstrukcje, sekcje i całe bloki do budowy wycieczkowców.
Royal Navy prezentuje Agamemnona. To szósty okręt podwodny typu Astute z napędem atomowym
W stoczni Naval Group położono stępkę pod trzecią fregatę dla Marynarki Wojennej Grecji
Singapur na czele miast morskich świata. Gdańsk w morskiej 40-tce
Unibaltic wzbogaca swoją flotę o nowy statek. To także drugi w jej historii, jaki otrzymał nazwę Apatyth
W stoczni TKMS zwodowano czwarty okręt podwodny dla Singapuru
EST-Floattech dostawcą kontenerowego systemu akumulatorów dla pierwszego w pełni elektrycznego pchacza