Rynek transportu kontenerowego notuje progres mimo rosnącej liczby nieużywanych statków i nowych dopłat do bunkrów – informuje firma konsultingowa Drewry.

Światowy indeks kontenerów Drewry'ego, badający osiem głównych transakcji Wschód-Zachód, w ciągu ostatnich dwóch tygodni wzrósł o 210 dolarów, co zwróciło straty skumulowane w ciągu dwóch poprzednich miesięcy.

Od połowy tego roku stawki spotowe znacznie spadły w porównaniu z analogicznym okresem w 2018 roku. To efekt wydarzeń z zeszłego roku, gdy wojna handlowa USA-Chiny nadmiernie obciążyła stawki frachtowe.

- Dzisiejszy rynek nie rozkwita, ale z pewnością nie jest w tak złym stanie, jak się początkowo zapowiadało. Obecne ożywienie przewozów towarowych prawdopodobnie nie jest wynikiem niespodziewanego wzrostu popytu. Wolumen przewiezionych towarów bowiem wcale nie rósł w 3 kwartale, a na rynku pojawiło się dodatkowo więcej nieużywanych statków – twierdzi Drewry.

Zmiany po stronie podaży napędzają wzrost. Bezczynna flota gwałtownie wzrosła z nieco ponad 1 miliona TEU. Stanowi to dodatkowe 400 000 TEU dodanych do nieaktywnej floty w ciągu jednego miesiąca, co można przypisać większej liczbie statków wysyłanych do suchego doku w celu oczyszczania płuczek spalin w gotowości na nowe przepisy IMO 2020 dotyczące paliw o niskiej zawartości siarki.

- Większa bezczynna flota nie generuje automatycznie wyższych stawek frachtowych. Procent bezczynności floty był w marcu porównywalnie wysoki, ale ponieważ zbiegło się to z zastojem w związku z chińskim Nowym Rokiem, nie dało to tego samego efektu. Tym razem jednak wydaje się, że popyt jest na tyle silny, że podobne ograniczenia po stronie podaży przekładają się na wyższe stawki frachtowe – informuje Drewry.

W przyszłości Drewry oczekuje, że stawki frachtowe będą nadal rosły z powodu wyższych dopłat do bunkrów, „ale dla przewoźników prawdziwą miarą sukcesu będzie to, czy wzrosną one wystarczająco, aby pokryć dodatkowe koszty”.