• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Rzeka to jest poezja

Marek Błuś

20.04.2017 12:23 Źródło: własne

Partnerzy portalu

Rzeka to jest poezja - GospodarkaMorska.pl

W środę z Gdańska do Warszawy wypłynął holowniczy zestaw pchany, którego barka ma na pokładzie 12 kontenerów i przenośną salę konferencyjną z tychże zbudowaną. Promocyjny cel tego rejsu został szeroko przedstawiony, także na tych łamach, więc nie będziemy tu o nim pisać, natomiast zajmiemy się ładunkiem, a ściślej jego niewidzialną choć – moim zdaniem – najważniejszą częścią. Podkreślam – niewidzialną a nie niewidoczną, czyli na przykład ukrytą w kontenerach albo pod pokładem. Jest nią bowiem romantyzm, może należałoby dodać „wodniacki”. Czyli barka ta wiezie przede wszystkim ładunek podniosłych uczuć podobnych do miłości – sentyment do wartkiego nurtu, statków i przystani, nieobcy także piszącemu te słowa. „Port to jest poezja…” śpiewały kiedyś Czerwone Gitary i większość promotorów kontenerowego rejsu Wisłą na pewno czuje prawdziwość tej metafory.

Analizowanie uczuć nie jest sprawą prostą, ale podejmijmy to zadanie na podstawie słów oficjalnie wypowiedzianych tuż przed odcumowaniem wyprawy oraz wydrukowanych w materiałach promocyjnych transportowanych na barce. Ten wodniacki romantyzm ma więc dwie części – pierwszą nazwijmy „romantyzmem geograficznym”. Jeśli słyszymy i czytamy nazwy Holandia, Rotterdam, Ren, to jest w nich tęsknota za rzecznym pejzażem, w którym między jednym a drugim brzegiem, nawet w wąskim polu widzenia, płynie jednocześnie pięć – siedem statków żeglugi rzecznej i portowej. Sen o Renie przypomina marzenie o księciu albo księżniczce z bajki, do którego się raczej nie przyznajemy, nawet jeśli takowe mamy. Ren wraz z Mozą, z którą dzielą wspólną deltę, toczą więcej wody (średnio ok. 3300 metrów sześciennych na sekundę) niż wszystkie rzeki na wschód od nich do Wisły z Wisłą włącznie (Łaba i Wisła mają średnie przepływy po ok. 1000 m3/sek). Ale to nie koniec przewag delty Renu – rozłożyła się na rozległym terenie depresyjnym nad oceanem z jego pływami, więc gdy w suche lata przepływ spada do poziomu wiślanego, zasila ją Morze Północne. Wydaje się, że żaden sentyment nie doleje nam wody do Wisły z żadnej strony.

Druga część omawianej namiętności to „romantyzm historyczny” – w przyszłości powinno być tak jak było kiedyś, bo jeśli opłacało się dawniej, to opłaci się w przyszłości, a poza tym ożywiona statkami rzeka jest ciekawsza i piękniejsza. Oczywiście, druga teza jest poza dyskusją, natomiast pierwsza coraz częściej bywa oficjalnie kwestionowana. Wprowadzenie przez Niemcy granicy 35 lat dla rozliczenia opłacalności inwestycji infrastrukturalnych (o czym wspominaliśmy dwa tygodnie temu) oraz rewizja „w dół” planów modernizacji dróg wodnych we wschodnich landach wynika właśnie z uświadomienia sobie, że dalsza przyszłość jest nieprzewidywalna. Na przykład, co się stanie z ekologicznymi przewagami żeglugi śródlądowej, gdy na drogach będą „rządzić” 60-tonowe ciężarówki o napędzie elektrycznym i do tego bez kierowcy? A kto przewidywał 15 lat temu, że kontenerowce niektórych kategorii będą moralnymi „wrakami” godnymi tylko stoczni złomowej po 12-letniej zaledwie eksploatacji? Tymczasem my, przy tym tempie zmian, zakładamy, że modernizacja śródlądowych dróg wodnych będzie trwała dziesięciolecia – może dwa, może trzy.

Dodajmy, rejs, który się właśnie rozpoczął, wymyślono w 2007 roku. Po 10 latach idei przeżywamy 10 dni poezji.

Marek Błuś

bulk_cargo_port_szczecin

Partnerzy portalu

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna
port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.