Eskalująca wojna celna między Chinami i Stanami Zjednoczonymi może obniżyć wzrost na rynku transportu kontenerów, ponieważ spedytorzy z wyprzedzeniem zamawiali towary w drugiej połowie zeszłego roku – twierdzi Rolf Habben Jansen, prezes Hapag-Lloyd.

- Wielu klientów chciało wcześniejszej dostawy swoich towarów do USA, co spowodowało dodatkowy wzrost – powiedział Habben Jansen. - Dodatkowo stabilna sytuacja w Europie zapobiegła bezpośredniemu kryzysowi, ale dopiero w tym roku będzie jasne, w jaki sposób sprzeczki handlowe odbiją się na naszym rynku - dodał.

Żegluga powoli powraca do normy po okresie nadpodaży tonażu, które pogrążyły sektor w trwającym niemal dekadę kryzysie, zmuszając niektórych członków rynku do rezygnacji z działalności kontenerowej, a innych do połączenia sił w celu uzyskania korzyści skali.

- Dodatkowo portfele zamówień są obecnie niskie, bo stanowią 10 procent światowej floty, przy czym zauważalne jest także rosnące złomowanie – dodał Habben Jansen.

Hapag-Lloyd zamierza osiągnąć zysk 200-450 mln euro w tym roku. Na w tym pomóc dodatkowa opłata paliwowa, którą wprowadził armator by pokryć straty związane z dostosowaniem jednostek do przepisów IMO 2021 o niskiej zawartości siarki w paliwach morskich.

Mandat Jansena jako dyrektora generalnego spółki został przedłużony o dodatkowe pięć lat. Dyrektor generalny powiedział, że wyniki za poprzedni rok były poniżej oczekiwań, przede wszystkim ze względu na znaczny wzrost cen bunkrów i zmienioną strukturę kosztów ze względu na nową sieć usług. Niestabilne stawki frachtowe i silna konkurencja nie ułatwiają dalszego rozwoju.

Po połączeniu z UASC, Hapag-Lloyd jest obecnie piątym co do wielkości armatorem kontenerowym na świecie. Habben Jansen przewiduje dalszą konsolidację w branży.

- Około 9 z 20 dotychczasowych spółek zniknie pod koniec 2018 roku – powiedział. - Z drugiej strony rosnące ceny ropy naftowej podniosą koszty paliwa bunkrowego, stanowiąc wyzwanie dla firm spedycyjnych – dodał.