Obecny rok będzie kolejnym obfitym w wyzwania dla przewoźników oceanicznych – prognozuje agencja Drewry, przyznając zarazem, że branża wyjdzie z tych prób zwycięsko.

Drewry obliczyło, że w tym roku do światowej floty dołączy 1,2 mln TEU pojemności. Połowę z tej liczby stanowią 23 megakontenerowce zamówione przez HMM, CMA CGM i MSC.

Podobnie jak w przeszłości, przewoźnicy mogą być w stanie przesunąć daty dostawy dla niektórych statków na 2021 rok. Wciąż to jednak puste rejsy pozostają najlepszym remedium na niski popyt.

Dane Drewry ujawniają, że w ubiegłym roku trzy główne sojusze kontenerowe zmusiły odwołały 253 rejsy wschód-zachód, znacznie wyżej w stosunku do 145 anulowanych w 2018 roku. Stwierdzono, że linie kontenerowe stały się „bardzo biegłe w zmienianiu pojemności i ukrywaniu jej w razie potrzeby”.

- Nie możemy pozwolić sobie na to, aby w tym roku ponownie (podaż) wymknęła się spod kontroli i nie możemy dać się zwieść zbyt optymistycznym ocenom w szczycie sezonu – powiedział jeden z armatorów portalowi Loadstar. - Jeśli nie mamy wystarczającej liczby statków, niech przynajmniej te, które żeglują, zarobią trochę pieniędzy - dodał.

Co więcej, około 250 statków jest obecnie wyposażanych w płuczki spalin albo czeka na swoją kolej do wejścia do suchych doków. Umożliwi to tym samym przewoźnikom bezbolesne wprowadzanie nowych jednostek do służby.

Jednak w dłuższej perspektywie Drewry sugeruje, że przewoźnicy będą musieli „być bardziej bezwzględni przy rozbiórkach i zachować powściągliwość przy zamawianiu nowego tonażu”.

Kolejnym czynnikiem, który może zahamować portfel zamówień, jest niepewność w branży co do strategii wymaganej do osiągnięcia celów neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla.

- Decyzja o wyborze odpowiedniej alternatywy dla napędu statku zajmie sporo czasu, a im dłużej kierownictwo przewoźnika będzie opóźniać inwestycję w nowe statki, tym dłużej branża będzie zmuszona zmniejszać nadwyżkę zdolności przewozowych - powiedziało Drewry.