Linie kontenerowe sprzeciwiają się nawoływaniom Francji o wprowadzenie obowiązkowego limitu prędkości statków przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO).

Francuskie propozycje, przedstawione pod koniec zeszłego miesiąca, nawołują do dwuetapowego podejścia do krótkoterminowych środków mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w żegludze.

Obejmują one regulację prędkości statków w poszczególnych sektorach, a następnie przyjęcie globalnie obowiązujących rocznych limitów emisji w oparciu o produkcję zanieczyszczeń każdego statku.

Maersk sprzeciwił się tym propozycjom, podczas gdy rzecznik Hapag-Lloyd powiedział portalowi The Loadstar, że dodatkowe ograniczenia prędkości „nie byłyby dobrym rozwiązaniem”.

- Wszystkie linie kontenerowe dobrowolnie zmniejszyły prędkość kilka lat temu, co doprowadziło do znacznego zmniejszenia spalania paliwa, co spowolniło prędkość całego łańcucha dostaw. Zainwestowaliśmy wiele milionów w technologiczną optymalizację statków i wierzymy, że dodatkowe redukcje prędkości nie leżą w interesie naszych klientów - dodał.

Dane podane przez Loadstar pokazują, że przewoźnicy kontenerowi i tak już znacznie obniżyli prędkość od 2008 roku, bez potrzeby dodatkowych regulacji. Wydaje się jednak, że statki powyżej ładowności 12 000 TEU zaczęły przyśpieszać w 2014 roku, a jedno źródło stwierdziło, że statki wszystkich rozmiarów w całej flocie globalnej zwiększyły prędkość w ciągu ostatniego roku.

- Chciałbym zobaczyć te dane. Faktem jest, że statki zwolniły, a firmy żeglugowe zainwestowały miliony, aby odpowiednio zmienić statki. Powinniśmy raczej karać tych armatorów, które nie stosują paliwa zgodnego z przepisami, a tym samym przyczyniają się do szkód dla środowiska - powiedział rzecznik Hapag-Lloyd.

Niemiecki gigant żeglugowy spodziewa się wydać kolejne 1 mld dolarów w przyszłym roku, aby spełnić nowe przepisy dotyczące paliw. Ogółem branża żeglugowa spodziewa się zapłacić dodatkowe 60 miliardów dolarów rocznie po wdrożeniu limitu siarki w paliwach morskich.