Żaglowiec włoskiej organizacji humanitarnej "Alex" uratował w czwartek na wodach międzynarodowych blisko wybrzeży Libii 54 migrantów, wśród nich trzy ciężarne kobiety i czworo dzieci.

Na statku znajduje się jedenaście kobiet i czworo dzieci; pozostali to mężczyźni. Załoga żaglowca apeluje przez radio do kapitanatów pobliskich portów o pilną zgodę na zawinięcie statku.

Stosunkowo najbliższe porty włoskie są decyzją rządu tego kraju zamknięte dla statków organizacji pozarządowych z migrantami na pokładzie. Rzym oskarża załogi tych jednostek o to, że przyczyniają się do wzrostu nielegalnej imigracji.

Rząd Włoch podpisał z władzami Libii, która od 2011 roku znajduje się w stanie wojny domowej, szereg umów mających na celu zahamowanie emigracji z północnej Afryki, jednak ich libijscy sygnatariusze nie wypełniają zobowiązań wynikających z tych porozumień.

Około stu osób przebywających w libijskim ośrodku przymusowego pobytu dla imigrantów leżącym na południe od Trypolisu w miejscowości Tahura odniosło rany podczas bombardowania.

Wokół stolicy Libii toczą się walki między obrońcami miasta, będącego siedzibą rządu uznawanego przez ONZ, a oblegającymi je wojskami generała Chalify Haftara.

Włoski minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini oświadczył, że nie wyda załodze "Alexa" zgody na zawinięcie do włoskich portów. "Imigranci na pokładzie +Alexa+ są na wodach libijskich i znajdują się obecnie o dziesiątki mil bliżej wybrzeży tunezyjskich (niż włoska wyspa Lampedusa), tam więc powinni popłynąć” - oświadczył.

Minister jest autorem dekretu, który ustanawia kary w wysokości nawet do 50 tys. euro dla statków, które wpływają na włoskie wody przybrzeżne z zamiarem wysadzenia tam migrantów.

Ostatnią jednostką, która 29 czerwca bez pozwolenia, po 17 dniach dryfowania wysadziła na wybrzeżu Lampedusy 40 migrantów, był statek niemieckiej NGO Sea Watch.

Jego kapitan Carola Rackete została początkowo aresztowana, ale zwolniono ją po trzech dniach.

W środę utonęło na Morzu Śródziemnym czterdziestu migrantów.