• <

Polskie morskie farmy wiatrowe a bezpieczeństwo na morzu - spojrzenie okiem Akademii Marynarki Wojennej

sons

04.06.2020 12:05 Źródło: własne
Strona główna Marynarka Wojenna, Bezpieczeństwo Morskie, Ratownictwo Polskie morskie farmy wiatrowe a bezpieczeństwo na morzu - spojrzenie okiem Akademii Marynarki Wojennej

Partnerzy portalu

Polskie morskie farmy wiatrowe a bezpieczeństwo na morzu - spojrzenie okiem Akademii Marynarki Wojennej - GospodarkaMorska.pl

Budowa morskich farm wiatrowych na Bałtyku ma stanowić znaczącą pomoc w transformacji polskiej energetyki, zwiększyć produkcję energii z odnawialnych źródeł i stanowić impuls dla rozwoju gospodarki. Jednak czy zdajemy sobie sprawę z wpływu farm na bezpieczeństwo na morzu? O tym podczas webinarium, zorganizowanym przez Akademię Marynarki Wojennej, mówi dr Radosław Tyślewicz z Katedry Operacji Morskich Wydział Dowodzenia i Operacji Morskich AMW, ekspert SSAB Stowarzyszenie Studiów i Analiz Bezpieczeństwa.

Polski przemysł stoczniowy od lat z niecierpliwością patrzy na postępy związane z budową morskich farm wiatrowych na polskich wodach Bałtyku. Perspektywa ich budowy zyskuje dodatkowe znaczenia w czasie kryzysu wywołanego epidemią COVID-19. 

Około 70% naszej energii pochodzi z węgla. Do 2035 roku zakłada się, że mniej więcej połowa tej mocy przestanie fizycznie istnieć - zasoby dawno wybudowanych elektrowni węglowych w końcu się skończą. Tę energię będzie trzeba w jakiś sposób pokryć. Nie mówiąc o tym, że oczywiście zakłada się wzrost energii elektrycznej. - mówi dr Radosław Tyślewicz.

W tej sytuacji ratunkiem okazują się alternatywne źródła energii, w tym przede wszystkim wiatr.

Wiatr w tej chwili jest atrakcyjnym dla nas źródłem, głównie dlatego, że Polska ma bardzo korzystne warunki wiatrowe. Szczególnie akweny na Bałtyku należą do jednych z najlepszych w Europie.

Zgodnie z europejskimi założeniami,  dążymy do tego by osiągać przynajmniej 35% mocy energetycznych ze źródeł ekologicznych. W przypadku polski, która na tle Europy wygląda nie najlepiej pod tym względem, energia wiatrowa wydaje się być najszybszą technologią, która może nam pomóc odwlec presję gwałtownej i bardzo kosztownej przebudowy systemu energetycznego.

Prace administracji rządowej oraz zaangażowanie inwestorów w dosyć skomplikowaną procedurę pozyskania zgody na morską farmę wiatrową w Polsce rozpoczęły się już w 2010 roku. Rok później oficjalnie ogłoszono planowane wówczas 40 działek, które mogły być poddane koncesjom na budowę morskich farm wiatrowych. Z biegiem lat i kolejnych badań, w tym analizy dna morskiego czy uwzględniania parametrów ekologicznych, w tej chwili procedowanych jest 12 takich działek.

Teoretycznie potencjał polskich farm wiatrowych wyliczony jest na maksymalnie  35 GW. Realnie w planach rządowych mówi się o uzyskaniu do 6 GW do roku 2030. Jest to i tak stosunkowo potężna wielkość, jeśli chodzi o procent pokrycia energetycznego, jakiego nam w kraju brakuje.

Projekt ustawy ws farm wiatrowych trafił do konsultacji społecznych w styczniu tego roku. W procesie Akademia Marynarki Wojennej również przygotowała swoje stanowisko. Radosław Tyślewicz był członkiem zespołu, który przygotowywał opinię ekspercką w imieniu uczelni.
Najwięcej emocji w środowisku zainteresowanym budową i obsługą farm wzbudziło tak naprawdę nie treść ustawy,  a ważne kwestie, których projekt ten nie uwzględnia.

Z budową polskich farm wiatrowych wiąże się wiele ważnych czynników. Oprócz kwestii dla wszystkich oczywistych, jak badanie dna morskiego, oddziaływanie farm na środowisko czy ich wpływ na ruch morski, ważny jest też aspekt bezpieczeństwa.

Co ważne, w przypadku Polski, morskie farmy wiatrowe znajdują się poza naszymi wodami terytorialnymi, w wyłącznej strefie ekonomicznej.
Powoduje to, że polska sytuacja związana z morskimi farmami wiatrowymi jest bardzo nietypowa na tle innych krajów.

Pod względem bezpieczeństwa, nigdzie na świecie nie występuje podobna sytuacja jak w Polsce. Status wód na których znajdują się działki pod farmy wiatrowe powoduje, ze jest to obszar na którym głownie powinna operować Marynarka Wojenna. Z perspektywy rozmieszczenia geograficznego, działki przebiegają akurat wzdłuż znanego rurociągu Nord Stream I i Nord Stream II. Dodatkowo, w części wschodniej przebiegają one wzdłuż granicy Unii Europejskiej z Federacją Rosyjska. Dla porównania, farmy w Danii znajdują się blisko brzegu, na obszarze ich wód terytorialnych i nie graniczą z krajami nie będącymi członkami UE, w dodatku nie do końca przyjaznymi dla krajów unii. W naszym przypadku taka sytuacja ma miejsce.

Dla krajów Zachodniej Europy bezpieczeństwo farm wiatrowych wiąże się głównie z zabezpieczeniem samej inwestycji (chodzi o systemy przeciwpożarowe czy nawigacyjne). Te kraje nie przewidują żadnych systemów monitorujących sytuację, np przeciwko działaniom dywersyjnym wrogich narodów. W przypadku Polski ten aspekt jest również ważny, co dodatkowo podwyższa koszty powstania farmy.

Zbadanie wpływu nieistniejącej jeszcze farmy na system radarowy baterii rakietowej MR czy system dozoru granicy morskiej przez Straż Graniczna nie jest proste. Taką analizą zajął się Instytut Łączności z Warszawy.

Ku przerażeniu analityków, okazało się, że przy pewnym ułożeniu wiatru, łopaty wiatraków mogą całkowicie przysłonić cały potrzebny widok - na farmę wiatrową, a tym bardziej na to co dzieje się za nią.

Tutaj pojawił się istotny problem z perspektywy bezpieczeństwa. W ustawie mającej określać wszystkie procedury dot. budowy i funkcjonowania polskich fam wiatrowych, nie pojawił się ani jeden zapis, który mówiłby o wdrożeniu działań niwelujących zły wpływ farm na skuteczne działanie Marynarki Wojennej czy Straży Granicznej. Wzbudza to niemały niepokój wśród zainteresowanych podmiotów.

Według stanowiska MW w ramach konsultacji, które poparło też m.in. MON, takie zapisy są absolutnie wymagane.

Do projektu ustawy zgłoszono łącznie 665 uwag od 43 podmiotów , przy czym tylko 4 z nich dotyczyły bezpieczeństwa morskiego państwa. Świadczy to o tym, że ani inwestorzy, ani podmioty mające obsługiwać farmy, nie dostrzegają zagrożeń wynikających m.in. z graniczeniem z Federacją Rosyjską, rurociągiem Nord Stream czy pierścieniem energetycznym wokół Kaliningradu.

Dlaczego biznes i ustawodawcy nie dostrzegają aspektu bezpieczeństwa przy tak strategicznym projekcie i jak można to zmienić?

Jesteśmy w stanie zniwelować skutki farm jeśli chodzi o to, żeby radary widziały to co dzieje się za farmą - jest to kwestia jedynie dostawienia dodatkowych urządzeń. Natomiast bardzo duży techniczny problem, to by zapewnić wgląd w sytuację wewnątrz farmy, to co dzieje się pomiędzy wiatrakami oraz w toni wodnej, gdzie znajduje się najcenniejsza infrastruktura. Kwestia ta nie jest uwzględniona nawet w projektach zleconych dla Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

Jakimś wyjściem z sytuacji jest oddolne zgłaszanie tego rodzaju projektów, udział w konsultacjach oraz kształcenie kadry, która w obszarze cywilnym będzie wykazywać się wyższą świadomością z zakresu bezpieczeństwa.

Takim działaniem jest m.in. otwarty na wydziale Dowodzenia Operacji Morskich nowy kierunek Bezpieczeństwa w Logistyce.

Na chwilę obecną percepcja bezpieczeństwa w biznesie zarówno krajowym jak i zagranicznym,  który planuje wziąć udział w inwestycji budowy polskich farm wiatrowych , jest na poziomie dalece niedostatecznym.

Nie ulega jednak wątpliwości, iż budowa morskich farm wiatrowych w Polsce przyniesie korzyści w wymiarach: ekonomicznym, środowiskowym i społecznym. Projekt inwestycyjny dot. polskich farm wiatrowych obliczony został na 100–120 mld zł, a rząd chce, aby jak największa część tych pieniędzy trafiła do krajowych firm i dostawców. Najlepszym kandydatem do roli portu instalacyjnego wydaje się być Port Gdynia.

 


Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.