• <
szkoła_morska_w_gdyni_980x120_gif_2020

Polskie wyprawy na Antarktydę w fotograficznej opowieści

ew

16.11.2019 15:01 Źródło: PAP
Strona główna Edukacja Morska, Nauka, Szkoły Morskie, Praca na Morzu Polskie wyprawy na Antarktydę w fotograficznej opowieści

Partnerzy portalu

Polskie wyprawy na Antarktydę w fotograficznej opowieści - GospodarkaMorska.pl

O zdjęciach autorstwa fotografa Mirka Wiśniewskiego z wypraw: na Lhotse - która dała początek sukcesom Polskiego Himalaizmu Zimowego; i ku wybrzeżom Antarktydy - pokazanych na wystawie w Domu Spotkań z Historią opowiedziała PAP kuratorka Sandra Włodarczyk.

"Przyjaźnię się z córką Mirka Wiśniewskiego, Marią, która jest jednocześnie jedną z kuratorek wystawy. Koncepcja ekspozycji wyszła więc od przyjaźni i takiej fascynacji tym kim jest Mirek. Na początku znałyśmy go jako fotografa, jednak w sposób, w jaki on sam siebie przedstawiał, czyli pejzażystę i kolorystę. Takie jego zdjęcia znałyśmy i takie chciałyśmy pokazać na retrospektywie, które planowałyśmy na jego 80 urodziny i 50-lecie pracy twórczej" - powiedziała PAP Sandra Włodarczyk, kuratorka wystawy "Polskie bieguny. Himalaje '74 i Antarktyda '77 na fotografiach Mirka Wiśniewskiego".

Jak podkreśliła, zawsze jednak brakowało pewnego uzupełnienia tego tematu. "I wtedy zaczęłyśmy szukać w jego archiwum. Był to pokój w jego domu, który nazywałyśmy +pokojem rozpaczy+, ponieważ było tam strasznie dużo pudeł i negatywów, wszystko było nieuporządkowane. Postanowiłyśmy jednak stawić temu czoła i zaczął wyłaniać nam się obraz zupełnie innego fotografa niż miałyśmy do tej pory - dokumentalisty, który miał takie bardzo intymne spojrzenie na wydarzenia, w których uczestniczył" - zaakcentowała.

"A jego losy tak się potoczyły, że uczestniczył w pierwszej polskiej zimowej wyprawie na Lhotse w 1974 r. i trzy lata później w ekspedycji na Antarktydę, której celem było założenie Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego. Na wystawie możemy zobaczyć ok. 100 fotografii, mniej więcej po równo z obu wypraw. Zdjęcia z części poświęconej Himalajom dotyczą wyprawy na Lhotse w 1974 r. Mirek był kierowcą jelcza, który wiózł sprzęt z Warszawy do Katmandu i taka była jego główna rola. Jednak oczywiście w związku ze swoim zawodem został także oficjalnym fotografem tej wyprawy" - relacjonowała Włodarczyk.

Powstałe wówczas zdjęcia nie są jednak - jak zaznaczyła - takimi jakie znamy z narracji o "lodowych wojownikach, polskich himalaistach". "Nie są to takie monumentalne kadry, w których oni atakują te góry albo już są na szczycie. Tutaj mamy taki intymny reportaż z tego jak to wyglądało od początku, od wyjazdu z Warszawy, od pakowania jelcza, poprzez całą drogę i życie tam na miejscu, które naprawdę było długie, monotonne i niewiele się działo. Te fotografie dają możliwość obserwowania jak w takich warunkach tworzą się relacje między ludźmi" - powiedziała.

"Podobnie było z Antarktydą. Mirek nigdy nie był himalaistą, był taternikiem, speleologiem i ten wyjazd na Lhotse to był jego pierwszy wyjazd w tak wysokie góry, od razu wylądował w basecampie na 5 tysiącach metrów. Dzięki Annie Okopińskiej, która mu pomogła doszedł do drugiego obozu na 7 tysięcy metrów. Sam podkreśla, że nigdy nie był himalaistą i paradoksalnie na Antarktydzie znalazł się tylko dlatego, że właśnie wrócił z Lhotse, a organizatorom byli potrzebni ludzie z doświadczeniem w wysokich górach, bo nie wiedzieli do jakiego brzegu przybiją. Czy to nie będzie lodowy klif, na który trzeba będzie wciągać cały sprzęt. Jego zadaniem było znowu bycie kierowcą i fotografem oczywiście. Miał przywieźć sprzęt i przygotować pracownię fotograficzną na stacji" - mówiła Włodarczyk.

Fotografie z tej wyprawy dotyczą w dużej mierze tego jak wyglądało życie podczas miesięcznej podróży na statku. "Pokazują co tam się działo. To np. niesamowity cykl zdjęć z chrztu morskiego, gdzie tych 100 mężczyzn, którzy płyną statkiem przez miesiąc, nagle przekracza równik, rzuca kotwicę i urządza rodzaj wielkiego performance'u. Oglądając te fotografie miałyśmy wrażenie, że Mirek robił je bardziej dla siebie. Oczywiście są one bardzo dobre artystycznie, ale robił je jakby bardziej właśnie dla siebie i dla ludzi, którzy w tym uczestniczyli. Dlatego mamy taki niesamowity efekt +podglądactwa+, wciągania widza do środka tych wydarzeń" - opowiadała.

"Wśród fotografii z Antarktydy jest takie wspaniałe zdjęcie przedstawiające ciasny kadr, w którym widzimy mężczyzn w kąpielówkach siedzących w zbitym przez siebie z desek basenie. Umieszczony na pokładzie statku +Dalmor+, którym płynęli na Antarktydę, był wypełniony wodą morską, później zabarwioną na jadowity zielony kolor odstraszaczem na rekiny. Dla mnie ta fotografia opisuje trochę czym było życie na tym statku, jak to wyglądało, ma taki szwejkowski charakter. Jest też niesamowite zdjęcie z wyprawy na Lhotse przedstawiające basecamp nocą. Mirek chciał sfotografować podświetlone namioty ekipy, ustawił więc aparat na bardzo długi czas naświetlania i chodził od namiotu do namiotu przez 20 minut odpalając w każdym latarkę. Wyjątkowo długi czas wykonywania zdjęcia potwierdza ruch gwiazd na niebie, które na zdjęciu zamieniły się w takie smugi" - dodała Włodarczyk.

Wystawa będzie czynna do 31 stycznia 2020 r.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.