• <
szkoła_morska_w_gdyni_980x120_gif_2020

Zawody morskie: Odczarowujemy mit gigantycznych zarobków spawacza

09.11.2015 13:42 Źródło: własne
Strona główna Edukacja Morska, Nauka, Szkoły Morskie, Praca na Morzu Zawody morskie: Odczarowujemy mit gigantycznych zarobków spawacza

Partnerzy portalu

Zawody morskie: Odczarowujemy mit gigantycznych zarobków spawacza - GospodarkaMorska.pl

Spawacze w Polsce mogą zarobić nawet 8000 tysięcy zł, za granicą pensje szybują kilka razy w górę. Jest jednak jedno ale.. Żeby tak zarabiać, spawacz musi praktycznie zamieszkać w stoczni, a na zagraniczny kontrakt na platformie, gdzie płacą nawet 20 funtów (ok. 100 zł) za godzinę, dostać się jest piekielnie trudno.

- Wśród spawaczy obserwujemy obecnie duże deficyty na polskim rynku pracy. W skali całego kraju sięgają one obecnie nawet 5000 wykwalifikowanych pracowników z udokumentowanym doświadczeniem. Tak duże zapotrzebowanie jest wynikiem dość silnej emigracji specjalistów z tego zakresu, których za granicą przekonują bardzo wysokie wynagrodzenia. W Polsce spawacze mogą liczyć na stawki w okolicach 4000-6000 zł brutto, a z kolei w krajach skandynawskich ich wynagrodzenia sięgają poziomów 12000 – 17 000 zł. brutto. Na platformach wydobywczych na morzu te stawki są jeszcze wyższe – skomentował w rozmowie z portalem GospodarkaMorska.pl Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service S.A., agencji zatrudnienia.  

Zacznijmy jednak od początku. Żeby zostać spawaczem w Polsce trzeba sporo zainwestować. Zawodówki, które do niedawna kształciły w tym zawodzie, już nie istnieją. Trzeba więc ukończyć kurs, a najlepiej kilka.

- Najwyższe standardy obowiązują tam, gdzie występuje największe niebezpieczeństwo czy też wysoka odpowiedzialność za wykonanie robót. W szczególności dotyczy to takich sektorów jak offshore, czyli ropa i gaz, czy różnych zakładów przemysłowych. Standardy, jak i wymagania w tych obszarach są najwyższe, bo ewentualne popełnienie błędu skutkuje poważnymi konsekwencjami – powiedział w rozmowie z portalem GospodarkaMorska.pl Juliusz Humienny, inspektor spawalnik (IWI, CSWIP) oraz były rekruter spawaczy.  

Spawacze z sektora offshore muszą posiadać certyfikaty według szczególnych wymagań klienta, dla którego liczy się konkretne towarzystwo. Mimo że te certyfikaty spełniają takie same standardy. Często jednak dla pracodawcy nie ma znaczenia, jaki posiada się certyfikat, byleby był on aktualny i zdany według obowiązującej normy.  - Dzisiaj obowiązująca norma kwalifikowania spawaczy to PN-EN ISO 9606-1. Obowiązuje ona w całej Unii Europejskiej  (stara norma to PN-EN 287-1). I nie ma znaczenia, w jakiej branży spawacz będzie pracował. Obowiązuje ona w sektorze samochodowym, petrochemicznym czy energetycznym – skomentował Juliusz Humiennny.

Certyfikat jest zwieńczeniem kilkutygodniowego szkolenia, za który trzeba słona zapłacić. - Ceny za tego typu kursy są zróżnicowane ze względu na zakres uprawnień i rodzaj materiału, w którym prowadzone są prace. Stawki za realizację kursu zaczynają się od poziomu 2500 zł, a sama nauka trwa co najmniej 100 godzin. Jednak same uprawnienia nie wystarczają, bo ważne są umiejętności manualne. W ramach procesu rekrutacyjnego kandydaci do pracy przechodzą testy umiejętności spawalniczych (muszą zdać tzw. próbki - przyp. red.). Ich rezultaty są poddawane ocenie potencjalnego przełożonego, a także weryfikowane za pomocą badań RTG – mówi Krzysztof Inglot, pełnomocnik zarządu Work Service S.A., agencji zatrudnienia.  

Sam egzamin kosztuje nawet 1500 zł. Na terenie Trójmiasta działa co najmniej kilka firm zajmujących się szkoleniem spawaczy. Przykładowo w centrum szkoleniowym „Iwnort” organizowane są kursy zgodne z wytycznymi Międzynarodowego Instytutu Spawalnictwa, Europejskiej Federacji Spawalniczej i Instytutu Spawalnictwa w Gliwicach uwzględniającymi dyrektywy ciśnieniowe. Można tam też podejść do egzaminu na certyfikaty różnych towarzystw, m.in. IS, DNV-GL, PRS, UDT, TÜV, LR, ABS, BV. Zawodu spawacza można też wyuczyć się w szkółkach przyzakładowych np. w Energomontażu Północ, Europatnerze, czy w stoczni Crist.  

Jednak jeśli ktoś poważnie myśli o rozpoczęciu kariery spawacza, to musi się szybko decydować. 40-latek może mieć kłopoty. W tej profesji liczy się sprawność i wysoko rozwinięte zdolności manualne. Trzeba być też przygotowanym na realia, jakie stawia branżowy rynek pracy.

- Pierwsze pytanie jakie zada pracodawca, to ile kandydat ma lat doświadczenia. W praktyce niestety jest tak, że zaledwie około 20-stu proc. kursantom udaje się znaleźć zatrudnienie. Najtrudniej jednak dostać się do pracy na platformie. Po pierwsze trzeba znać biegle język angielski, po drugie sprawy bhp są tam bardzo restrykcyjnie traktowane, a kurs bhp tzw. BOSIET kosztuje ponad tysiąc funtów, trwa tydzień i można go zrobić w 2, 3 miejscach na świecie. I nawet, jeśli mamy wszystkie formalności załatwione, to i tak pada sakramentalne pytanie: ile ma pan doświadczenia w branży offshore. I tutaj kółko się zamyka. Jest jednak światełko w tunelu. Osoby, które chcą pracować jako spawacz na platformie powinny zrobić wszystko, żeby dostać jakąkolwiek pracę na platformie, mogą nawet tam sprzątać. Dla pracodawcy liczy się po prostu doświadczenie w offshore – dodał Juliusz Humienny.

Spawaczy w Polsce jest ponad 200 tysięcy, nie wszyscy są aktywni, nie wszyscy legalizują swoje uprawniania, jest to rynek bardzo szeroki, bardzo zróżnicowany. Mamy kilkanaście albo i kilkadziesiąt metod spawania. Metoda metodzie nie jest równa. Jak ktoś umie spawać elektrodą, to na pewno nie pospawa np. drutem proszkowym. Mało jest spawaczy, którzy posługują się kilkoma metodami spawania. Ci, którzy to potrafią z zatrudnieniem na pewno nie będą mieli kłopotów. Będą też najdrożsi, bo utrzymanie wszystkich certyfikatów kosztuje. Trzeba je co 2-3 lata odświeżać i robić kolejne próbki, które kosztują około1500 zł.

Dodajmy, że jest to zawód bardzo niezdrowy. Narażenie spawacza na gazy spawalnicze, promieniowanie podczerwone i nadfioletowe może powodować pogorszenie wzroku czy choroby układu oddechowego. To również zawód bardzo wymagajacy ze względu na czas, jaki trzeba mu poświecić. Jak firma ma do oddania projekt, to trzeba być w pracy po 10-12 godzin dziennie. To są czasami prace zmianowe, więc w nocy też trzeba spawać. To wszystko odbija się negatywnie na zdrowiu.

- Może to ładnie wygląda, że spawacz dostaje około 10 tysięcy miesięcznie, zresztą najczęściej  na fakturę, z czego połowę zjadają podatki. Nasuwa się pytanie, co ma z tego życia i gdzie i kiedy wyda te pieniądze – podsumował Juliusz Humienny.

Partnerzy portalu

Dziękujemy za wysłane grafiki.