Hapag-Lloyd, niemiecki przewoźnik kontenerowy, zamierza przejść przez kryzys związany z koronawirusem, nie szukając pomocy państwa.

W przeciwieństwie do wielu innych dużych firm w Niemczech, które wymagały wsparcia finansowego od rządu, aby poradzić sobie z COVID-19, Hapag-Lloyd nie widzi potrzeby takiego działania.

- Nie będziemy szukać wsparcia ze strony rządu, ponieważ jesteśmy przekonani, że sami sobie poradzimy z tym kryzysem - powiedział rzecznik Hapag-Lloyd.

Armator nie planuje na razie zmniejszenia siły roboczej. Obecnie Hapag-Lloyd zatrudnia około 13 000 pracowników.

Przewoźnik wdrożył szereg środków mających na celu zaoszczędzenie kwoty w „średnim przedziale trzech cyfr w milionach” w celu zabezpieczenia rentowności i płynności. Obejmuje to dostosowanie sieci serwisowej do niższego popytu i poszukiwanie oszczędności we wszystkich kategoriach, powiedział Rolf Habben Jansen, dyrektor generalny Hapag-Lloyd AG. Ponadto wszystkie inwestycje uznane za nieistotne, takie jak zamawianie nowych kontenerowców, zostały opóźnione.

Hapag-Lloyd oszczędza także dzięki stabilnym stawki frachtu kontenerowego i znacznie niższej niż oczekiwano cenie bunkra. Stabilność stawek frachtowych wynika z faktu, że przewoźnicy zaczęli anulować rejsy, co doprowadziło do zwiększenia liczby pustych rejsów. W rezultacie zużycie paliwa i koszty przeładunku kontenerów są niższe. Ponadto armatorzy korzystają z tańszych cen paliw bunkrowych spowodowanych pandemią.

Hapag-Lloyd dysponuje flotą 248 statków przewożących około 12 milionów TEU rocznie.