Szczecin. Nitowana stal wskazywała na historyczny charakter znaleziska. Niezwykłego, bo jednostki zatopionej w Odrze niespełna 100 metrów od Mostu Długiego.
W czwartek ją wydobyto na powierzchnię. Okazało się, że to barka towarowa, która w okresie międzywojennym kursowała po wodach wewnętrznych Szczecina.
W samo południe z dna Odry na wysokości Bulwaru Piastowskiego rozpoczęła się akcja wydobywania zatopionej jednostki pływającej.
Nikt się nie spodziewał, że w rejonie Poczty Głównej i Mostu Długiego cokolwiek jeszcze może skrywać woda. Tym bardziej, że teren wcześniej był w zainteresowaniu archeologów. Jednak ich badania niczego nie wykazały. Dopiero w trakcie ubiegłorocznych przygotowań do renowacji nabrzeża okazało się, że na dnie spoczywa “kupa stali”, a z zamulonego dna wystaje stalowy dziób jakiejś jednostki.
- Z filmu nakręconego przez płetwonurków wynikało, że jednostka jest w całości. Nitowanie oraz elementy jej poszycia wskazywały, że jest przedwojenna - mówi Paulina Kubacka z Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie.
Przed kilkoma laty podobnego odkrycia dokonano przy Nabrzeżu Czeskim. Wydobyta barka trafiła jednak na złom. Tym razem zdecydowano o jej wydobyciu w całości, a nie - jak proponowano dla ograniczenia kosztów - pod wodą pociętą na części. Stało się tak dzięki służbom konserwatorskim, które w historycznym znalezisku dostrzegły potencjał.
- W mule, jaki znajduje się na dnie jednostki, mogły się zachować jakieś przedmioty. Podobnie w
Płetwonurkowie z “Nurek-Service” od tygodnia odmulali zatopioną jednostkę, aby zmniejszyć ciężar, jaki dźwig miał podnieść: najpierw do lustra wody, a następnie na barkę, którą wydobyty wrak miał być przetransportowany w dół rzeki.
- Dziura w dnie. Nie trzeba będzie dużo pompować. Ale i tak to 45 ton. Damy radę - mówił Józef Różalski z “Nurek-Service”. Gdy ramię dźwigu szarpnęło, zatopiona jednostka niebezpiecznie się przechyliła w stronę nabrzeża. Po wyprostowaniu, liny pociągnęły ją ponad linię wody.
- Barka towarowa. W pomieszczeniu bosmańskim wszystkie szyby całe. Może we wnętrzu ocalały jakieś przedmioty osobiste marynarza? - zastanawiali się szczecinianie, którzy sporą grupą asystowali w wydobywaniu podwodnego odkrycia.
Przepchnięto muł. Łomami otwarto drzwi do “bosmanówki”. Przelała się woda, odkrywając wnętrze jeszcze bardziej zamulonego pomieszczenia. - Szekle i linki kiedyś tu przechowywano. Była wentylacja. Bardzo podobna jednostka w “Pomeranii” do dziś służy do przewożenia kotwic - opowiadał J. Różalski.
Gdy wydobyty wydobyta barka trafi do suchego doku przy Bulwarze Elbląskim, rozpoczną się jej badania historyczne. - Są rejestry jednostek, więc jest szansa na poznanie wszystkich jej danych - komentuje P. Kubacka. - Dopiero po uzyskaniu pełnej dokumentacji historycznej zdecydujemy, co dalej ze znaleziskiem. Albo trafi do placówki muzealnej, albo na szrot. Obecnie każda z tych opcji jest równie prawdopodobna. Choć nadzieje ogromne: na wzbogacenie zbiorów szczecińskiego Muzeum Morskiego, jakie ma stanąć na Łasztowni.
