Choć Baltona - niegdysiejsza perełka socjalistycznego handlu i filar "eksportu wewnętrznego" - na alternatywnym rynku NewConnect notowana jest od końca czerwca, mały parkiet zaczyna robić się dla niej za mały. Spółka, prowadząca sieć sklepów wolnocłowych, w ciągu roku chce przenieść się na główny rynek warszawskiej giełdy.
- Rozpoczęliśmy przygotowania do przejścia na GPW. Jakąkolwiek nową emisję akcji rozważymy jedynie na potrzeby sfinansowania konkretnego projektu inwestycyjnego, tak by nie rozwadniać zysku na jedną akcję - mówi Witold Kruszewski, dyrektor finansowy Baltony. Baltona miała w pierwszym półroczu 81,3 mln zł przychodów przy 128,5 tys. zł zysku netto. Rok wcześniej od stycznia do czerwca spółka miała 785 tys. zł straty netto.
Dubajska rewolucja
Od kwietnia ubiegłego roku Baltona jest w rękach dubajskiego inwestora branżowego, Flemingo International. Posiada on ponad 80 proc. akcji spółki. - Inwestor wniósł know-how oraz kontakty z właścicielami marek produktów, które sprzedajemy. Dziś generujemy sporo wolnej gotówki, którą możemy przeznaczyć na dalszy rozwój lub wypłatę dywidendy dla właścicieli - mówi Witold Kruszewski.
Po wejściu inwestora - który prowadzi sklepy wolnocłowe w Afryce i w Indiach - w spółce zaczęła się mała rewolucja. - Restrukturyzacja nie polegała na zwolnieniach ludzi. Wprawdzie spółka nie była nigdy przerośniętym komunistycznym molochem, ale jej struktura nie pozwalała na skuteczne konkurowanie - mówi Witold Kruszewski. Restrukturyzacja dotyczyła głównie zarządzania powierzchnią sklepową, kanału dostaw i logistyki, choć nie obyło się bez zmian w kadrze menedżerskiej.
- Powstały stanowiska kontrolera finansowego i brand managera, skończyliśmy też z outsourcingiem księgowości - mówi dyrektor finansowy Baltony. Jak dodaje, spółka rozwiązała niekorzystne umowy, pozbyła się zbędnych nieruchomości i zmieniła dostawców: wcześniej korzystała z usług jednego pośrednika, teraz podpisuje kontrakty bezpośrednio z producentami.
Wolnocłowe eldorado
Przed 1989 r. w sklepach Baltony - firmy istniejącej od 1949 r. - za dolary i specjalne bony można było kupić produkty niedostępne nigdzie indziej. Powiew zachodniego blichtru w postaci dżinsów, lalek Barbie czy niedostępnej gdzie indziej elektroniki to już przeszłość. Dziś asortyment Baltony to wolnocłowy standard, choć nie tylko.
- Sprzedajemy przede wszystkim perfumy, alkohol, wyroby tytoniowe i słodycze, ale wprowadzamy też na półki luksusowe akcesoria, jak zegarki i torebki - mówi Witold Kruszewski. Baltona prowadzi 25 sklepów: na 9 polskich lotniskach, w porcie w Świnoujściu, a także w Rumunii - na granicy w Albicie i na lotnisku w Konstancy.
W przyszłym roku ma otworzyć też pierwszy sklep w Europie Zachodniej - na lotnisku w Montpellier. - Jesteśmy zainteresowani otwieraniem kolejnych sklepów, głównie w Europie Środkowo-Wschodniej, ale nie wykluczamy ekspansji na Zachód - zapowiada Witold Kruszewski. W polskim rynku sklepów wolnocłowych Baltona ma około 45-procentowy udział.
Za nią jest należąca do grupy Lagardere (właściciela m.in. saloników Relay) Aelia (9 sklepów, 41 proc. rynku) oraz Euroshop (8 sklepów) i Keraniss (7 sklepów) z 7-procentowym udziałem w rynku każdy. Baltona, mimo że z jej logo zniknął niedawno charakterystyczny marynarz, nie porzuciła całkowicie swojej oryginalnej działalności - zaopatrywania statków. Dziś zapewnia ona około 6 proc. obrotów spółki.
Marcel Zatoński
Źródło: Puls Biznesu
www.pb.pl