Mimo podpisania z bankami komercyjnymi umów zapewniających pełne sfinansowanie budowy terminalu LNG w Świnoujściu - rząd PO - PSL zdecydował się zapewnić alternatywne finansowanie inwestycji ze środków europejskich. Minister Aleksander Grad twierdzi, że opóźnienia związane z pozyskaniem tych środków pozostają bez wpływu na termin oddania terminalu LNG do użytku.
Minister skarbu Aleksander Grad zapewnił wczoraj, że budowa terminalu LNG w Świnoujściu ma zapewnione finansowanie do 2014 r. i na kolejne lata, gdy oddawane będą kredyty. Jego zdaniem, kwestionowanie terminowego oddania inwestycji to "wywoływanie sztucznych problemów". Terminal, według harmonogramu, ma być oddany do użytku do końca czerwca 2014 roku. Jeszcze we wrześniu tego roku na plac budowy ma wejść wykonawca - międzynarodowe konsorcjum firm złożone z podmiotów włoskiego, kanadyjskiego, francuskiego i polskiego.
Wątpliwości co to tego, czy terminal zostanie oddany do użytku w terminie, pojawiły się po tym, jak dotarła do Polski informacja, że wypłata pieniędzy z UE na tę inwestycję została zablokowana przez Niemcy pod pretekstem zastrzeżeń związanych z ochroną środowiska.
- Strona niemiecka, jak można się było spodziewać, zgłosiła zastrzeżenia w oparciu o konwencję środowiskową ESPOO dotyczącą Morza Bałtyckiego, tę samą, która posłużyła stronie polskiej do blokowania środków unijnych na Gazociąg Północny - wyjaśnia Przemysław Wipler, były dyrektor ds. dywersyfikacji źródeł dostaw gazu w resorcie gospodarki. Aplikowanie o środki unijne na terminal LNG było jego zdaniem całkowicie niepotrzebne, ponieważ inwestycja jest tak opłacalna, że każdy bank komercyjny podejmie się jej finansowania z pocałowaniem ręki. - Istnieje ryzyko, że pieniądze z UE w ogóle przepadną - uważa Wipler - skoro aplikuje się o środki na coś, na co nie zostaną przyznane.
Obietnica unijnego finansowania jest ważna, jak zastrzeżono w umowie, do końca bieżącego roku. Decyzję o skorzystaniu ze środków unijnych podjął rząd PO - PSL.
- Oczekujemy od Donalda Tuska jasnego stanowiska: budujemy terminal bez oglądania się na Komisję Europejską, kanclerz Angelę Merkel i Władimira Putina - zaapelowali pod koniec sierpnia politycy PiS. Według opozycji, rząd zamiast sprzyjać budowie, działa w tej sprawie destrukcyjnie. Aplikowanie o unijne dotacje na terminal jest błędem, ponieważ dla naszych sąsiadów stanowi furtkę do działań opóźniających i blokujących realizację przedsięwzięcia.
Tymczasem zdaniem ministra Grada, budowa terminalu LNG w Świnoujściu przebiega zgodnie z planem.
- Mamy wszystkie niezbędne zgody. Zapewnione jest finansowanie. Mamy zmiany prawne w postaci specustawy. Przygotowanie terenu i inwestycje towarzyszące zostały wykonane. Wybrany został wykonawca - wyliczał Grad. - To kluczowy projekt związany z dywersyfikacją dostaw gazu do Polski i naszym bezpieczeństwem energetycznym - podkreślił.
W styczniu 2010 r. inwestor terminalu - spółka Polskie LNG - podpisał umowę z PKO BNP i Pekao SA na organizację struktury finansowania budowy terminalu LNG. Banki te pozyskały, w ramach tej umowy, kolejne osiem instytucji bankowych gotowych finansować przedsięwzięcie. Każdy z banków zadeklarował gotowość wyasygnowania minimum 75 mln euro (ok. 300 mln zł). Łącznie pozyskano więc finansowanie na 3 mld zł, a więc dokładnie tyle, ile wykonawca - międzynarodowe konsorcjum - zażądał za pełną realizację inwestycji. Oprócz PKO BP i Pekao SA umowy zostały podpisane z BGK, Bank of Tokyo - Mitsubishi, Bank Caja de Madrid, Bank Credit Agricole, Bank BNP Fortis, Bank La Craxa Barcelona, Bank Nordea i Bank Societe Generale.
Mimo zapewnienia pełnego sfinansowania inwestycji przez banki rząd rozpoczął organizowanie finansowania alternatywnego ze środków europejskich. W lutym br. spółka Polskie LNG podpisała umowę z Instytutem Nafty i Gazu, który zajmuje się pozyskiwaniem unijnych środków w ramach programu Infrastruktura i Środowisko, na dofinansowanie terminalu LNG kwotą 456 mln złotych. Po staraniach strony polskiej Komisja Europejska obiecała przyznanie dodatkowych 80 mld euro w ramach tzw. Recovery Plan, tj. planu ożywienia europejskiej gospodarki. W marcu br. podpisany został list intencyjny z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju na dofinansowanie w kwocie do 200 mld euro. Podjęto także rozmowy w tej sprawie z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. Szanse na uzyskanie środków z tego ostatniego źródła były duże, ponieważ za inwestycje w sektorze energetyki w EBI odpowiadała wiceprezes Marta Gajęcka, przedstawicielka Polski wprowadzona tam przez rząd PiS.
W sierpniu br. Gajęcka utraciła poparcie ministra finansów Jacka Rostowskiego i zmuszona została do rezygnacji ze stanowiska w EBI. W tym samym czasie fundusze europejskie na terminal zostały zablokowane przez stronę niemiecką z powodu zastrzeżeń środowiskowych. Procedury rozpatrywania zastrzeżeń w ramach konwencji ESPOO potrwają miesiące. Właściwa budowa nie została jeszcze rozpoczęta. Spółka Polskie LNG podaje na swoich stronach, że do oddania terminalu do użytku pozostały 1392 dni. W tych okolicznościach pytanie, czy rządowi rzeczywiście zależy na LNG, pozostaje - mimo zapewnień ministra Grada - otwarte.
Małgorzata Goss
Źródło;
Nasz Dziennik