• <
KONGSBERG_2023

Mogą „podpalić” pół Lotosu i nic za to im nie grozi. Rozmawiamy z Grzegorzem Trzeciakiem i Dariuszem Czajką z firmy Squadron

Joanna Kubik

25.12.2017 13:00 Źródło: własne
Strona główna Przemysł Stoczniowy, Przemysł Morski, Stocznie, Statki Mogą „podpalić” pół Lotosu i nic za to im nie grozi. Rozmawiamy z Grzegorzem Trzeciakiem i Dariuszem Czajką z firmy Squadron

Partnerzy portalu

Mogą „podpalić” pół Lotosu i nic za to im nie grozi. Rozmawiamy z Grzegorzem Trzeciakiem i Dariuszem Czajką z firmy Squadron - GospodarkaMorska.pl

Patrzą z góry i wiedzą co widzą. Mogą „podpalić” rafinerię lub elektrownię i nic za to im nie grozi. Wszystko w celu doskonalenia procedur awaryjnych. Rozmawiamy z Grzegorzem Trzeciakiem i Dariuszem Czajką z firmy Squadron. Założyciele firmy Squadron, którzy wiedzę o bezzałogowych statkach powietrznych mają w małym palcu, przekonują dlaczego warto postawić na sprawdzonych zawodowców, którzy wdrażają profesjonalny system pracy z dronami w przedsiębiorstwach.

To jak to jest z tym podpaleniem Lotosu?


Grzegorz Trzeciak: To oczywiście przenośnia. Firma Squadron zajmuje się dwoma obszarami w ramach Grupy ASE, wykorzystaniem bezzałogowych statków powietrznych w przemyśle oraz wykorzystaniem symulatorów i trenażerów. Oba rozwiązania muszą mieć uzasadnienie ekonomiczne. Jeśli chodzi o symulacje, jesteśmy w stanie zasymulować dowolną awarię przemysłową oraz przeprowadzić akcję ratowniczą łączącą w jednym scenariuszu siły i środki w niej uczestniczące. Ćwiczenie takie ma na celu stałe doskonalenie struktur bezpośrednio odpowiedzialnych za ratownictwo i procedury przedsiębiorstwa. W jednym scenariuszu mogą brać udział także elementy spoza zakładu tj. np. Straż Pożarna czy Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Dariusz Czajka:
W wielkim w skrócie, możemy symulować awarie najbardziej prawdopodobne lub najbardziej niebezpieczne na przykład pożar kilku zbiorników paliwa wraz z zalaniem dróg dojazdowych, a następnie ćwiczyć kompleksowo przebieg akcji ratunkowej. Na miejsce akcji można wysłać Państwową Straż Pożarną, Policję lub Wojsko. Jednocześnie można ćwiczyć centrum kierowania taką akcją. Możemy również zaoferować ćwiczącym narzędzia, których nie mają na co dzień, a chcieliby sprawdzić jak działałyby gdyby były w dyspozycji. Łącznie z ćwiczeniem łączności radiowej. Wszystko bez kosztów związanych z wyłączeniem z eksploatacji zakładu (lub jego części) oraz, co ważne, wolne od kosztów popełnienia błędów w czasie akcji.

Gdzie diabeł nie może, tam drona pośle?

D.C.: To główny obszar w którym działamy. Z powietrza często widać więcej, a ogromnym atutem jest możliwość umieszczenia kamery w powietrzu. Lista zastosowań bezzałogowych statków powietrznych jest długa. Całkiem niedawno wykonaliśmy dokumentację fotograficzną i filmową wszystkich projektowanych lokalizacji pod planowany przekop przez Mierzeję Wiślaną. Mieliśmy dokładnie określone współrzędne poszczególnych elementów przyszłej infrastruktury, co pozwoliło nam nagrywać z dużą dokładnością, w bardzo dobrej jakości. Nasze ujęcia były potem wykorzystane w filmie promującym wykonanie przekopu. Standardowo, zabezpieczyliśmy projekt od strony organizacyjnej i lotniczej. Z tego powstał profesjonalny materiał, który można nawet wykorzystać do osadzenia modeli 3d w rzeczywistych krajobrazach. Braliśmy też udział w ocenie szkód po sierpniowej wichurze na Kaszubach.

G.T.: Kolejna realizacja, którą rozpoczęliśmy dla branży morskiej jest pakiet rozwiązań pozwalający przystosowywać statki i okręty do użycia bezzałogowych statków powietrznych. Praca nad tym projektem poszerzyła nasze dotychczasowe doświadczenie oraz dała niebagatelną wiedzę na temat tego, jakie wymagania musi spełniać dron, żeby mógł być w efektywnie wykorzystywany w marynarce i żegludze. Dodam, że ta koncepcja podparta jest  na prawie dekadzie pracy zawodowej w roli pilota-operatora bezzałogowych statków powietrznych. Mamy gotowe rozwiązanie do wykorzystania przez stocznie czy armatorów w ramach ich oferty handlowej.

Zajmujecie się również zabezpieczeniem przed dronami, podobno wasz system Egida nie przepuści nawet szpilki?

D.C.: Jako zawodowi piloci-operatorzy i ludzie ASE, stanęliśmy wobec pytań ze strony przemysłu o sposoby zabezpieczenia. Staliśmy się głównymi twórcami  Audytu Przeciwdronowego realizowanego przez Automatic Systems Engineering. Połączenie operacyjnego (w tym wojskowego) doświadczenia lotnictwa bezzałogowego oraz wiedzy ekspertów ASE doprowadziło do stworzenia systemu „Egida”. Istotą rozwiązania jest to, że jest ukierunkowane na bezpieczeństwo przemysłowe, a w dalszej kolejności na fizyczną ochronę terenu zakładu. W odniesieniu do zagrożenia jakie niosą drony, wymaga to przewartościowania dotychczasowych pojęć przez właścicieli i zarządzających. Trzeba zdać sobie sprawę, że prawdopodobieństwo katastrofalnego w skutkach zdarzenia rośnie wraz ze spadkiem cen i dostępnością urządzeń latających czyli... bardzo szybko.

G.T.: Zabezpieczeniem nie musi być od razu drogi radar, czy też kamery monitorujące na każdym rogu, to mogą być bardzo proste rozwiązania, które pomagamy wdrożyć. Żeby je zaprojektować, robimy najpierw audyt przedsiębiorstwa, analizujemy sytuację, wcielamy się nawet w rolę potencjalnego intruza i zastanawiamy się co byśmy zrobili, gdybyśmy chcieli zaszkodzić danej firmie. Używane przez nas narzędzia symulacyjne pozwalają na „atak” i określenie jego skutków z zachowaniem tajemnicy i dostarczeniu tej wiedzy do właściwych komórek przedsiębiorstwa. Następnie przedstawiamy wachlarz rozwiązań zarówno organizacyjnych, jak i technicznych. Od najprostszych czyli tańszych poprzez bardziej wyszukane, aż do zaawansowanych urządzeń technicznych. Jedyna reguła jest taka, że skuteczność nie zależy od ceny rozwiązania, ale od charakteru danego zakładu. W tej dziedzinie pomaga nam doświadczenie oficera operacyjnego i rozpoznawczego, jakie zdobyłem w trakcie wcześniejszych lat, doświadczenie teleinformatyczne Dariusza oraz zaplecze eksperckie ASE.

Również szkolicie.

G.T.: Mamy swoją szkołę, w której istnieje możliwość zdobycia uprawnień państwowych przez personel klienta.  Nasza "Akademia dronów" posiada do dyspozycji zaprzyjaźnione lotnisko, gdzie odbywają się loty. Szkolenie teoretyczne zorganizowane jest w oparciu o naszą infrastrukturę lub też należącą do klienta. Jesteśmy mobilni i możemy pojechać tam, gdzie trzeba. Szkoła służy nam przede wszystkim jako wsparcie i uzupełnienie oferty. Co istotne, szkolimy w tak unikalnym obszarze jak analiza danych, uzyskanych za pomocą bezzałogowych statków powietrznych. Nazywa się to Full Motion Video, w skrócie FMV. FMV ma zastosowanie zarówno do potrzeb służb tj. Policji, Straży Pożarnej,  infrastruktury np. portów, oraz przemysłu. Takim przykładem są umiejętności i technologia oceny stanu linii przesyłowych tj. rurociągów i gazociągów.

Wdrożenie do pracy drona, to wbrew pozorom skomplikowana praca.

D.C.: Zwykle początkowe podejście przyszłego użytkownika zamyka się w haśle „Kupmy drona, bo….”  i dalej następuje wyliczanka możliwości. Problemy zaczynają się chwilę później. Doświadczenie praktyczne pokazuje, że trzeba stworzyć ramy i procedury jego wykorzystania: przydzielić pracowników do jego obsługi, potem trzeba takiemu pracownikowi zapewnić czas na podtrzymanie nawyków, odświeżenie wiedzy (wszak prawo się zmienia). Szefowie przedsiębiorstwa muszą zdać sobie sprawę, że drony to statki powietrzne tyle, że bezzałogowe. I jako takie podlegają Prawu Lotniczemu. Zakład staje się w pewnym sensie operatorem statku powietrznego, a jego personel … personelem lotniczym.

G.T.: Podejście w stylu „kupmy sobie drona” tworzy „parcie na zakup”. W połączeniu z niskim budżetem skutkuje kupowaniem sprzętu o nieadekwatnych dla przemysłu parametrach technicznych. Niejednokrotnie mieliśmy do czynienia ze stwierdzeniem „Mieliśmy drona, ale to się nie sprawdza. Raz o mało nam nie spadł i wtedy…..”. Pomijając kwestie awarii, takie zakupy rodzą konsekwencje, które mogą poważnie dotknąć przedsiębiorstwo nawet po latach. A przecież pod ręką są przemysłowe rozwiązania o wysokiej niezawodności i co najważniejsze…. są produktami, a nie projektami.

Systemy, które proponujemy mają ekonomiczne uzasadnienie i zabezpieczają klienta na trzech poziomach: prawnym, organizacyjnym i technicznym. Nasi klienci uzyskują całościowy pakiet, łącznie z tym co należałoby zrobić w strukturze, żeby drony rzeczywiście wspierały bieżącą działalność, a nie stały się kolejnym zmartwieniem wszystkich szczebli kierownictwa. Dotyczy to także używania dronów poprzez usługę outsourcingu.

Pakiet Industrial Safety Supporting System zapewnia oszczędności w bieżącym utrzymaniu i produkcji oraz wspomaga działanie ochrony i prowadzenie akcji ratowniczych.

Z kim współpracujecie?

G.T.: Przede wszystkim z klientami w Grupy ASE. Nie staramy się "wciskać" dronów na siłę. Zgodnie z filozofią całej Grupy, chcemy dostarczać urządzenia zapewniające lub poprawiające bezpieczeństwo przemysłowe, zabezpieczenia, itp. Jeśli można coś zrobić szybciej, taniej lub podnieść bezpieczeństwo na wyższy poziom, to wkraczamy. Jeśli w toku analizy, okazuje, że drony mogą spowodować szkody niewspółmierne do zysków, to najczęściej odpuszczamy.

D.C.: I to ostatnie jest doceniane przez kontrahentów, ponieważ daje im prawdziwie rzetelną wiedzę. Zamiast kolejnego wydatku lub czasu trawionego na kolejnych prezentacjach o dronach.

A jak to się wszystko zaczęło?

G.T.: Moją inspiracją było doświadczenie, które zdobyłem podczas służby w wojsku ponad dekadę temu. Najpierw jako oficer rozpoznawczy korzystałem UAV, będących w posiadaniu innych wojsk. Następnie, w Akademii Marynarki Wojennej, obroniłem pracę nt. Bezzałogowe statki powietrzne w zarządzaniu kryzysowym. Pewnego dnia zostałem dowódcą eskadry samolotów bezzałogowych. Wspólnym wysiłkiem, zarówno dzięki podwładnym jak i przełożonym, udało się stworzyć zasady używania tego narzędzia walki. Kursy poza granicami. Podpatrywanie innych użytkowników, urządzeń wtedy nazywanych bezzałogowcami. Zaowocowało też zabezpieczanie polskich kontyngentów w Iraku, Afganistanie i Czadzie. Jednakże najtrudniejszym regionem pod względem lotniczym była Polska. Jeszcze dowodząc eskadrą współtworzyłem pierwszą analizę bezpieczeństwa stosowania bezzałogowców w cywilnej przestrzeni powietrznej. Powstały wtedy zręby tego co dzisiaj znamy jako loty BVLOS (loty poza zasięgiem wzroku – przyp.) W 2011 r. uczestniczyłem w pracach nad nowelizacją Prawa Lotniczego, a następnie nad rozporządzeniami wykonawczymi (w ramach grupy roboczej powołanej przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego). Potem zaczęła się praca w cywilnym lotnictwie bezzałogowym aż do momentu, kiedy odkryła nas ASE. Przedstawiciele Grupy stwierdzili, że bezzałogowe statki powietrzne mają szansę w przemyśle, potrzeba tylko inżynieryjnego podejścia, doświadczenia praktycznego oraz skupienia się na sprawach, które w przemyśle są kluczowe, czyli na bezpieczeństwie i oszczędnościach.

Co jest siłą Squadronu?

D.C.: Za nami stoi bogate doświadczenie. Oprócz dronów mamy solidne zaplecze informatyczne. Od ponad dwudziestu lat profesjonalnie zajmuję się szeroko pojętą informatyką. Swoją pasję rozpocząłem jeszcze w latach osiemdziesiątych jako uczeń Technikum Elektronicznego w Bydgoszczy gdzie po raz pierwszy miałem styczność z komputerami, a w zasadzie „maszynami matematycznymi” jak je próbowano wtedy nazywać. Pracę zawodową rozpocząłem jako pracownik serwisu urządzeń komputerowych w Urzędzie Wojewódzkim w Toruniu, potem jako analityk w Telekomunikacji Polskiej, potem jako pracownik firm Apexim, MCX, ComputerLand, Siemens miałem okazję brać udział w wielu dużych i bardzo dużych wdrożeniach rozwiązań informatycznych. Przez wiele lat zajmowałem stanowiska menedżerskie w jako Dyrektor Departamentu IT w Koncernie Energetycznym Energa, czy też jako Dyrektor Działu Technologicznego w firmie Atena.

Jednym z ciekawszych doświadczeń jakim w moim życiu mogę się pochwalić to udział w budowie Stadionu jako Manager ds. ICT w Biurze Inwestycji BIEG 2012.

Moim zakresem były wszystkie systemy teleinformatyczne na potrzeby Stadionu na UEFA EURO 2012 w Gdańsku. Poczynając od weryfikacji dokumentacji projektowej, poprzez przeprowadzenie postępowań przetargowych, aż do nadzoru nad realizacją i procesem odbiorów.

Co istotne, przyjęty przez nas model działania daje potencjalnym klientom optymalizację kosztów. W naszej pracy nie chodzi tyle o latanie dronami, co realizację zadań, które dzięki dronom mogą być wykonane szybciej, taniej lub dokładniej. Można powiedzieć, że potencjał Grupy ASE został uzupełniony o kolejne obszary eksperckie.

Dziękuję za rozmowę

etmal_790x120_gif_2020

Partnerzy portalu

aste_390x150_2023
AVEXON

Dziękujemy za wysłane grafiki.