pc
Tysiące żeglarzy portugalskich na plaży Barlings Beach w Australii. Podczas spaceru zaobserwował je 45-letni mężczyzna. Toksyny wydzielane przez te kolonijne parzydełkowce są śmiertelnie niebezpieczne.
– Koszmarny widok – tak opisał to, co zobaczył Brett Wallensky, który natknął się na wijące się stworzenia. Jak podkreślił, każda fala wyrzucała na brzeg setki żeglarzy portugalskich. Naukowcy na razie nie potrafią wyjaśnić przyczyn tej anomalii. Ich zdaniem, na pojawienie się tylu osobników w jednym miejscu mogły wpłynąć zmiany klimatu.
Żeglarz portugalski, zwany inaczej żywłogą, aretuzą czy bąbelnicą bąbelcową, to żyjący w koloniach mocno parzący gatunek rurkopława. Aby bronić się przed drapieżnikami, wydziela on silne toksyny, które są jego jedyną formą obrony – stworzenia te nie potrafią bowiem kontrolować własnego ruchu. Poruszają się jedynie za pomocą siły wiatru i innych czynników zewnętrznych.
U człowieka kontakt z toksyczną substancją wydzielaną przez te rurkopławy powoduje zaburzenia w układzie nerwowym, mięśniowo-szkieletowym oraz pokarmowym. Może skutkować także niewydolnością oddechową i krążeniową, co stwarza poważne zagrożenie życia.
Przedstawicieli tego gatunku parzydełkowców można spotkać w większości mórz świata, jednak najczęściej występują w subtropikalnych wodach Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku oraz w prądzie zatokowym północnego Atlantyku.
W rybach i owocach morza jest więcej PFAS niż by się wydawało
Młode foki na plażach. Co robić?
Szwedzki Greenpeace przeprowadził akcję przeciwko tankowaniu rosyjskiej floty cieni
MI: żeby pomóc armatorom rybołówstwa rekreacyjnego kluczowe będą zmiany ustawowe
Ruszyły zapisy na 24. Marsz Śledzia
Europarlament przyjął przepisy, które uderzą w polskie przetwórstwo rybne