• <
bulk_cargo_port_szczecin

Gminy okradły porty

Maciej Borkowski

22.05.2017 21:25 Źródło: własne

Partnerzy portalu

Gminy okradły porty - GospodarkaMorska.pl

W grudniu minęło 20 lat od uchwalenia ustawy o portach i przystaniach morskich. Niektóre z zawartych w niej przepisów nie zostały wykonane do dziś. Skutkiem tego nasze porty zostały pozbawione setek hektarów terenów, choć właściwszym określeniem byłoby, że zostały z nich okradzione.

Gdy w ustawie określano organizację i strukturę własnościową podmiotów zarządzających głównymi portami ustalono, że oprócz Skarbu Państwa udziały w nich posiadać będą gminy Gdańsk, Gdynia, Szczecin i Świnoujście. Dwie pierwsze objąć miały po 45% akcji, a dwie drugie po 24,5%. Ponieważ ustawodawca uznał, że gmin może nie być stać na wniesienie do spółek portowych odpowiedniego kapitału w formie pieniężnej, postanowił je zasilić w kapitał rzeczowy. W tym celu wojewodowie przekazali nieodpłatnie gminom w użytkowanie wieczyste należące do Skarbu Państwa tereny portowe, by one wniosły je następnie aportem, jako swój wkład, do spółek zarządzających portami. Ustawa nie przewidywała żadnej dowolności w tym względzie, gdyż w jej Art. 16. ust.2. stwierdzono kategorycznie, że grunty otrzymane w tym trybie „gminy są zobowiązane wnieść na pokrycie kapitału akcyjnego spółek” (podkr. – MB).

Lecz gminy miast portowych najzwyczajniej w świecie tego nie zrobiły, mimo że upłynęło już 20 lat. Co więcej, ani rząd, ani działający w jego imieniu wojewodowie, którzy te tereny przekazali, przez cały ten okres nie próbowali nawet wykonania tego przepisu ustawy od gmin wyegzekwować. W efekcie, ich udziały własnościowe w zarządach poszczególnych portów są symboliczne – czego jednak nie można powiedzieć o udziale w ich radach nadzorczych. Liczba przedstawicieli gmin jest tam taka, jak to przewiduje ustawa portowa, z prawem do wyznaczania przewodniczących tych rad włącznie (w przypadku Szczecina i Świnoujścia są nimi naprzemiennie reprezentanci obu tych gmin). Efekt jest taki, że na setkach hektarów terenów znajdujących się w granicach portów rządzą się gminy, a nie zarządy portów. W Gdańsku, na przykład, powstaje na nich wielkie centrum logistyczne firmy Goodman, a w Gdyni stoi wielka elektrociepłownia.

Co więcej, są przykłady, że gmina nie dość, że nie wniosła swoich terenów aportem do spółki, to poczyniła zakusy na tereny portu. W 2003 r., na wniosek Rady Miasta Gdyni, ówczesny wiceminister infrastruktury (najwyraźniej o małej wyobraźni) pozbawił port gdyński 181 ha, m.in.: terenów Dalmoru, 44 ha na t.zw. „międzytorzu” i dalszych kilkudziesięciu w okolicach elektrociepłowni oraz od strony Oksywia. Port został więc okrojony prawie ze wszystkich stron – co pozbawiło go możliwości terytorialnego rozwoju.

We wrześniu 2014 r., w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju przygotowano projekt rozporządzenia o kolejnej zmianie granic portu Gdynia. Chodziło głównie o objęcie tymi granicami terenów Stoczni Marynarki Wojennej, które do tamtej pory znajdowały się poza ich obrębem, a które w wyniku upadłości tej firmy mogłyby trafić nawet w ręce deweloperów, a zarząd portu nie mógłby skorzystać z prawa ich pierwokupu.

Opinię o zmianie granic miała przedstawić Rada Miasta. Radni doszli do wniosku, że jest to doskonała okazja do pozbawienia portu kolejnych kilku hektarów gruntów, położonych w paru różnych miejscach. Bez konsultacji z Urzędem Morskim czy zarządem portu, przygotowano projekt uchwały, która przewidywała wyjęcie z granic portu, m.in., terenów po Stoczni Nauta, w tym tych, przez które przebiegają tory kolejowe obsługujące nabrzeże Śląskie. Gdyby plany radnych zostały uwzględnione, Basen II gdyńskiego portu, otoczony z trzech stron miejskimi terenami przy nabrzeżach: Angielskim, Przydokowym, Rybnym, Zachodnim i Śląskim, stałby się praktycznie akwenem miejskim, na którym działalność portowa byłaby mocno utrudniona.
Tereny te stanowią funkcjonalną część portu. Jego zarząd zamierzał przenieść tam  pewne swoje i swoich partnerów funkcje biurowo-usługowe, utrudniające dotychczas prowadzenie działalności stricte portowej w pobliżu nabrzeży. Skoro nowy plan zagospodarowania tej części miasta przewiduje, że na terenach po Stoczni Nauta mają powstawać biurowce i lokale usługowe to niby dlaczego mają je budować deweloperzy, a nie zarząd portu? Prominentny przedstawiciel miasta wyraził jednak jakiś czas temu opinię, że „nawet gdyby port miał płacić za te tereny złotem” miasto mu tam budować się nie pozwoli.

Parcie miast na tereny portowe nie jest zjawiskiem, które występuje tylko u nas; mają z nim do czynienia inne europejskie i nie tylko europejskie porty. Gdy w Hamburgu, postanowiono przejąć pod zabudowę miejską część tamtejszych terenów portowych, zrekompensowano to z nawiązką terenami położonymi w innym miejscu. Na ogół, we władzach miast portowych istnieje pełna świadomość korzyści, jakie te miasta czerpią z portów. Stosunek naszych gmin portowych do portów świadczy, że u nas z tą świadomością nie jest najlepiej.


Maciej Borkowski
publicysta dwutygodnika „Namiary na Morze i Handel”

Partnerzy portalu

port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.