• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Arktyka to przyszłość światowej branży morskiej. Pozostaje pytanie: jak odległa?

Paweł Kuś

01.09.2015 13:00 Źródło: własne
Strona główna Porty Morskie, Terminale, Logistyka Morska, Transport Morski Arktyka to przyszłość światowej branży morskiej. Pozostaje pytanie: jak odległa?

Partnerzy portalu

Arktyka to przyszłość światowej branży morskiej. Pozostaje pytanie: jak odległa? - GospodarkaMorska.pl

Topnienie lodowców w Arktyce dotąd kojarzone było głównie z negatywnymi skutkami dla środowiska. Dla części państw, w tym Rosji i USA, oznacza to jednak złoża warte biliony dolarów. To także szansa na powstanie nowych szlaków handlowych. Z bogactw tego regionu nie prędko jednak skorzystamy – ostrzegają amerykańscy naukowcy.

Czy jest o co walczyć?

Obecnie najwięcej z mroźnego klimatu panującego na północnym biegunie korzystają takie firmy jak Facebook czy Google, które zakładają tam olbrzymie farmy serwerowe, by zapewnić sobie naturalne chłodzenie. Dla branży morskiej Arktyka oznacza około 90 miliardów baryłek ropy oraz 1,7 bilionów m kw. gazu ziemnego do wydobycia. Większość z tych złóż znajduje się pod topniejącymi lodowcami.

Wydobycie i spieniężenie tych surowców jest jednak odległa od nas o dziesiątki lat. Spadające ceny ropy i gazu odstraszają firmy od prób eksploracji Arktyki.

- Rozwój Arktyki jest dużo wolniejszy niż ludzie myślą – przekonuje Malte Humpert, dyrektor zarządzający amerykańskiego Instytutu Akrycznego. - Szum wokół tego tematu powoli opada. I dobrze, bo czeka nas jeszcze wiele lat, zanim zaczniemy korzystać z bogactw tego regionu – dodaje.

Rosja zamierza walczyć o swój kawałek Arktyki

Opinie amerykańskich naukowców nie robią jednak wrażenia na rosyjskich władzach, które stale prą do przodu z coraz to nowszymi roszczeniami. Już w 2007 roku rosyjski miniokręt podwodny zanurzył się poniżej pokrywy lodowej Arktyki i umieścił tam flagę Federacji. Był to gest czysto symboliczny.

Do Rosji należy obecnie połowa wybrzeży Arktyki, a sam region generuje ok. 20 proc. przychodów w gospodarce. Nie dziwi więc upór Rosjan w powiększaniu Floty Północnej, rozwoju obiektów w tym regionie i przeprowadzaniu niezapowiedzianych ćwiczeń wojennych.

- Arktyka jest niezwykle ważna dla Rosji. W ich opinii od tego regionu zależy ich przyszły sukces ekonomiczny – przekonuje Heather Conley, była członkini Departamentu Stanu USA.

Są chętni do kawałka arktycznego tortu

Rosja w swoich działaniach nie jest osamotniona. Kanada i Norwegia również przygotowują się do obrony swoich terytorialnych roszczeń w Arktyce. Również US Navy inwestuje w dostosowanie swoich okrętów do operacji w arktycznych rejonach.

Administracja USA jest wciąż zbyt zaabsorbowana walkami na Bliskim Wschodzie i konkurencją z Chinami, by uważniej przyjrzeć się Arktyce. W tym roku dopiero ten temat stał się dla ważniejszy, po tym jak 24 kwietnia Stany przejęły na dwa lata rolę szefa Rady Arktycznej. To organ zrzeszający wszystkie kraje arktyczne (Rosję, USA, kraje skandynawskie, Kanadę) działający na zasadzie konsensusu. Mimo konfliktu Rosji z Ukrainą, radzie udało się ustalić procedury walki z wyciekami ropy i eksploracji arktycznych złóż. Trudno się dziwić wzmożonym staraniom tych krajów, biorąc pod uwagę zmianę ziemskiego klimatu. Temperatury powyżej koła podbiegunowego rosną dwa razy szybciej niż wszędzie – wynika z badań Rady Arktycznej.

Rozpoczęła się więc walka o nowe złoża. Roszczenia o nowe terytoria mogą wysuwać wszystkie kraje arktyczne poza USA, które nie podpisało Konwencji Narodów Zjednoczonych o Prawie Morza. Rosja 4 sierpnia złożyła wniosek o prawa do terenu o powierzchni 1,2 mln kilometrów kwadratowych, które według nich prawnie należą do rosyjskiego szelfu kontynentalnego. Na Arktykę chrapkę mają też Chiny, które chcą w tym celu wykorzystać przyjazną im Islandię.

Sytuacja rynkowa spowalnia eksplorację Arktyki

Obecnie trudno jednak o odkrywanie nowych złóż w Arktyce, biorąc pod uwagę rekordowo niską cenę ropy – poniżej 50 dolarów za baryłkę. Czyni to eksplorację w tym regionie wybitnie nieopłacalną, więc większość firm rezygnuje z tych planów.

Jedynym wyjątkiem jest Shell, który już teraz wydaje ponad miliard dolarów rocznie na arktyczną eksplorację. W połowie sierpnia koncern otrzymał pozwolenie od USA na rozpoczęcie pierwszych od 2012 roku odwiertów w tym regionie.

- Shell jest zaskakującym wyjątkiem – mówi James Henderson z Oxford Institute of Energy Studies. - Pozostłe firmy są bardziej ostrożne z powodów ekologicznych i finansowych. Póki cena ropy pozostaje na takim poziomie, nie ma co liczyć, że coś się w tej materii zmieni – ocenia.

Arktyka drogą na skróty?

Jednak topnienie lodowców interesuje nie tylko branżę offshore. Także transport morski uważnie się przygląda rozwojowi sytuacji. Powodem jest powstawanie nowych, szybszych szlaków. Przykładem może być Przejście Północno-Wschodnie, które w niedalekiej przyszłości ma szansę przejąć aż dwie trzecie transportu przechodzącego obecnie przez Kanał Sueski.

Przejście Północno-Wschodnie to droga morską łączącą Europę z Pacyfikiem biegnącą wzdłuż północnych brzegów Eurazji, przez m.in. Morze Barentsa, Morze Karskie, Cieśninę Wilkickiego, Morze Łaptiewów, Wschodniosyberyjskie, Cieśninę De Longa, Morze Czukockie i Cieśninę Beringa.
Możliwość transportu dużymi jednostkami przez tę trasę będzie prawdziwym przełomem dla branży morskiej. Przejście Północno-Wschodnie z Rotterdamu do Yokohamy (ok. 13,7 tys. km) jest bowiem krótsze aż o 33 proc. od trasy przez Kanał Sueski (20,9 tys. km). Wszystko jednak zależy od tempa topnienia lodowców w tych rejonach globu.

Według badań CPB ta zmiana odbije się kolosalnie na strukturze światowego handlu i przełoży się na większe zyski oraz wzrost dobrobytu w państwach w północno-zachodniej Europie, w tym w Polsce. Kraje z tego regionu zyskają wielu nowych partnerów w Azji, którym będzie opłacać się handlowanie z ich portami niż z tymi z Morza Śródziemnego. Przeniesienie osi handlu nad Morze Północne ma największe znaczenie dla Holandii. Port w Rotterdamie stałby się wtedy jednym z największych ośrodków handlowych na świecie.

- Przewidujemy, że handel między tymi regionami wzrośnie aż o 10 proc. Uczyni to z Przejścia Północno-Wschodniego jedną z głównych nitek handlowych oraz miejsce starć interesów wielu państw. W ciężkiej sytuacji znajdą się za to kraje, które dotychczas obsługiwały trasę przez Kanał Sueski: Egipt i Singapur – czytamy w raporcie holenderskiej agencji Bureau for Economic Policy Analysis (CPB).

Na powstaniu szlaku przez Arktykę stracą kraje z południowej i południowo-wschodniej Europy. - Zmieni się też pewnością struktura zatrudniania w wielu regionach w Europie. Niektóre porty będą się bowiem rozrastać, inne maleć. Co ciekawe, wzrośnie także emisja dwutlenku węgla, mimo skrócenia trasy transportu. Wpływ na to będzie miało zwiększenie się liczby przeładunków oraz istotniejsza rola handlu regionu północno-wschodniej Azji, gdzie generowane jest wiele zanieczyszczeń – podsumowują badacze.

Wciąż za dużo lodu

To jednak dopiero przyszłość branży morskiej. Obecnie droga przez Arktykę jest dostępna tylko przez cztery i pół miesiąca w roku. I nawet wtedy możliwość napotkania lodu odstrasza armatorów kontenerowców, którym zależy na precyzyjnym określeniu czasu podróży. Nowa trasa nie jest dodatkowo opłacalna przy transporcie do centrów handlowych w Wietnamie i Indonezji. Przykładowo z Rotterdamu do Hong Kongu wciąż bliżej jest tradycyjną trasą.

Nie dziwi więc, że tylko 31 jednostek popłynęło Przejściem Północno-Wschodnim w ostatnim roku (71 w 2013 roku). Wciąż popularniejszy jest Kanał Sueski, przez który przepłynęło w 2014 roku ponad 17 tys. statków.

- Trasa przez Arktykę nie jest w stanie jeszcze konkurować z Kanałem Sueskim. Ale wszystko przed nami – zapowiada jeden z rosyjskich urzędników, Sergiej Balmasow.

bulk_cargo_port_szczecin

Partnerzy portalu

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna
port_gdańsk_390x100_2023

Dziękujemy za wysłane grafiki.