pc
Po blisko trzech latach zakończono bezowocne poszukiwania wraku samolotu Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie, który zaginął w czasie lotu do Pekinu (oznaczonego MH370) w marcu 2014 r. – podały we wtorek władze trzech zaangażowanych w nie państw.
– Mimo wszelkich starań z wykorzystaniem najlepszej dostępnej nauki (...) w trakcie poszukiwań nie udało się zlokalizować samolotu – poinformowały w oświadczeniu władze Malezji, Australii i Chin.
Ostatnia jednostka opuściła obszar głębinowych poszukiwań we wtorek. W ciągu prawie trzech lat przeczesano 120 tys. km kwadratowych dna morskiego na Oceanie Indyjskim – sprecyzowano.
W lipcu ub.r. władze Malezji, Australii i Chin uzgodniły, że zawieszą poszukiwania, jeśli wrak maszyny nie zostanie odnaleziony.
Jedyne potwierdzone ślady samolotu to trzy fragmenty szczątków odnalezione na Mauritiusie, francuskiej wyspie Reunion oraz u wybrzeży Tanzanii. Około 30 innych części najprawdopodobniej również pochodzących z wraku znaleziono na plażach w Mozambiku, Tanzanii i w Republice Południowej Afryki.
Samolot wystartował w feralny lot z Kuala Lumpur i leciał do Pekinu. Eksperci przypuszczają, że maszyna spadła do Oceanu Indyjskiego, prawdopodobnie na zachód od Australii, gdy skończyło się paliwo. Wśród 239 osób na pokładzie byli głównie Chińczycy.
Lot MH370 to jedna z największych zagadek w dziejach lotnictwa. Samolot zniknął z radarów niedługo po starcie. Dane satelitarne wskazują, że zmienił kurs i leciał na południe. Podwodne poszukiwania szczątków maszyny pochłonęły ponad 135 milionów dolarów. To najbardziej kosztowna operacja tego typu w historii lotnictwa.
TECoNaut: nowe kompetencje dla ekologicznych jachtów
Morze, wiatr i biznes – ruszyły zapisy na PIMEW Offshore Wind Energy Cup 2024
XII Ogólnopolska Konferencja Prawa Morskiego na Uniwersytecie Gdańskim
Bezpieczeństwo morskie: klucz do stabilności. Międzynarodowe seminarium w Brukseli
Polski sektor transportu wodnego podkreśla znaczenie współpracy w obszarze badań i rozwoju
Wyjątkowe remont i przeobrażenie JS Kaga. Niszczyciel staje się lotniskowcem