pc
O włos od tragedii. Do niebezpiecznego zdarzenia doszło pod koniec lipca na Motławie w Gdańsku. Mimo że kładka na Ołowiankę była już do połowy opuszczona i świeciło się czerwone światło, kapitan statku Żeglugi Gdańskiej „Danuta” podjął decyzję o przepłynięciu pod nią. Nikomu nic się nie stało, jednak do zderzenia brakowało zaledwie sekund.
Do zdarzenia na Motławie doszło dokładnie 25 lipca o 15:31. Co istotne, zgodnie z harmonogramem, opuszczanie kładki rozpoczęło się o godz. 15:30. Proces ten trwa zwykle około 2 minut. Kapitan podjął zatem decyzję o przepłynięciu pod kładką w momencie, gdy trwało już jej opuszczanie.
Sprawę bada policja, która materiał dowodowy skieruje do prokuratury. Zdarzeniem zajmują się także Kapitanat Portu w Gdańsku i Gdański Zarząd dróg i Zieleni. Jak poinformował w rozmowie z portalem GospodarkaMorka.pl Jerzy Latała, prezes Żeglugi Gdańskiej, kapitan „Danuty” został ukarany naganą. Wprowadzony zostanie także okólnik przypominający kapitanom Żeglugi Gdańskiej o bezpiecznym zachowaniu przed tą przeprawą.
„Danuta” ma 33,36 m długości, 6,06 m szerokości oraz 0,96 m zanurzenia. Na jej pokładzie zmieści się 220 osób. Gdyby zabrakło sekund, rejs dla pasażerów tego statku mógłby skończyć się tragicznie.
To nie pierwszy incydent, w którym brała udział „Danuta”. Na początku lipca podczas zlotu żaglowców Baltic Sail, kapitan tej jednostki zahaczył o jednen z żaglowców, po czym uderzył w kierownicę kładki na Motławie.
Pożar na brytyjskim lotniskowcu HMS Queen Elizabeth
Portugalskie okręty śledziły trzy podejrzane, rosyjskie statki
Indyjska marynarka wojenna przejęła statek towarowy porwany przez piratów
Kanadyjski jeziorowiec w ogniu
W Gdyni swój postój miała francuska fregata FS Aquitaine
Kmdr por. SG Katarzyna Górecka-Berenc nowym komendantem gdańskiej Straży Granicznej