• <

Prezes PZŻ Chamera: Nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili z Tokio bez medalu

pc

07.12.2018 13:16 Źródło: PAP
Strona główna Przemysł Jachtowy, Turystyka Morska, Żeglarstwo Morskie Prezes PZŻ Chamera: Nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili z Tokio bez medalu

Partnerzy portalu

Prezes PZŻ Chamera: Nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili z Tokio bez medalu - GospodarkaMorska.pl

Biało-czerwoni wywalczyli do tej pory trzy kwalifikacje, ale prezes Polskiego Związku Żeglarskiego liczy, że w igrzyskach 2020 roku reprezentacja o wiele bardziej liczna. "Nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili z Tokio bez medalu" - powiedział PAP Tomasz Chamera.

Ocenę kończącego się roku determinują w dużej mierze rozegrane na początku sierpnia mistrzostwa świata w Aarhus, które stanowiły jednocześnie pierwszą olimpijską kwalifikacją dla krajów. Biało-czerwoni wywalczyli w Danii trzy przepustki na igrzyska – w Tokio Polacy ścigać się będą w windsurfingowej klasie RS:X kobiet i mężczyzn oraz w klasie Laser Radial.

"Gdybym powiedział, że kończący się rok był bardzo dobry, to bym skłamał. Mamy duży niedosyt, a jest on głównie spowodowany średnim występem reprezentacji w mistrzostwach świata. Zabrakło nam jednego medalu, a trzy przepustki do Tokio to był plan minimum z minimum. Uważam, że bez problemów byliśmy w stanie wywalczyć pięć kwalifikacji. Po cichu liczyłem na sześć, a siedem byłoby już idealnie. Trzeba walczyć dalej, a kolejne szanse na odkucie się czekają nas w przyszłym roku" – analizował Chamera.

Sporym rozczarowaniem zakończył się start polskich załóg w klasach 470 kobiet i 49er. Agnieszka Skrzypulec i Jolanta Ogar (SEJK Pogoń Szczecin/UKŻ Wiking Toruń) zajęły 18. miejsce, natomiast Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński (AZS AWFiS Gdańsk) zakończyli rywalizację na 22., a Dominik Buksak i Szymon Wierzbicki (AZS AWFiS/AZS Poznań) na 23. pozycji.

"Poprzednie regaty nasi zawodnicy kończyli w absolutnej czołówce. Potrafiliśmy jednak zdiagnozować to niepowodzenie i wiemy, co się wydarzyło. Obydwie męski załogi popełniły podczas zawodów tyle błędów, ile nie przytrafiło im się wspólnie przez ostatnie cztery lata. Wierzę, że w tych klasach nasi reprezentanci są w stanie skutecznie rywalizować w imprezach najwyższej rangi" – podkreślił.

Ponadto w klasie 49erFX Aleksandra Melzacka i Kinga Łoboda (YKP Gdynia/AZS AWFiS) były 20., a lokatę niżej w klasie Finn uplasował się Piotr Kula (GKŻ Gdańsk).

"Piotrowi, który potrafi, jak choćby w ubiegłym roku na Węgrzech, zakończyć mistrzostwa świata na wspaniałej siódmej pozycji, brakuje stabilizacji. Start w Danii nie był z pewnością tragiczny, ale zabrakło jednego wyścigu, który zapewniłby mu duży przeskok i dał szansę kwalifikacji, o którą w tej klasie było bardzo trudno. Stawka była niezwykle wyrównana, a margines błędu minimalny. Liczę, że nasze młode załogi, które zdobywały do tej pory medale wśród juniorów, powalczą w klasie 49erFX. Przy odrobinie szczęścia mogły wywalczyć kwalifikację w Aarhus, ale i tak ich wynik, biorąc pod uwagę dotychczasowe dokonania, był przyzwoity" - ocenił szef związku.

Z kolei w katamaranach Nacra 17 Jakub Surowiec i Katarzyna Goralska (UKS Navigo Sopot) uplasowali się na 42. pozycji.

"W tej klasie załogi dość późno otrzymały sprzęt i zaczęły ścigać się dopiero na początku roku. Przed nimi dużo pracy, bo mają braki w technice żeglowania. Muszą jej wykonać dwa razy więcej niż konkurenci, ale są to zawodnicy, których stać na sprawienie niespodzianki, bo potrafią, jak mówimy w naszym żargonie, pływać we właściwą stronę, szybko i ostro" – zapewnił Chamera.

Władze PZŻ nie ukrywają, że sporym problemem jest fakt, że coraz mniej dzieci garnie się do sportu. Z tym zjawiskiem boryka się jednak nie tylko żeglarstwo i Polska, bo to jest trend ogólnoświatowy. Chamera zwrócił uwagę, że związek cały czas realizuje programy mające na celu pozyskanie utalentowanych młodych zawodników i zarządzanie nimi, a także nieustannie prezentuje walory żeglarstwa i promuje charakterystyczne dla niego wartości.

"Wywalczyliśmy medal mistrzostw świata juniorów w klasie 420, a to klasa przygotowawcza do 470, zatem jest potencjał. Mamy zdolnych zawodników w Laserze, którzy uzyskują coraz lepsze wyniki. Po trzech latach posuchy, bo przyzwyczajeni byliśmy do sukcesów, powoli odbudowuje się także nasz juniorski windsurfing. Wracają dobre rezultaty, począwszy od klasy Techno. W naszych wysiłkach cały czas możemy liczyć na wsparcie Ministerstwa Sportu i Turystyki. Cieszę się, że jesteśmy bardzo pozytywnie postrzegani i mamy duży kredyt zaufania, który staramy się spłacać w postaci wyników" – skomentował.

Kolejne olimpijskie kwalifikacje zaplanowane zostały w przyszłym roku, ale główną weryfikacją działań PZŻ będą igrzyska w Tokio.

"Rywale nie śpią, ale my także nie zasypiamy gruszek w popiele. Rozpoczęliśmy współpracę z Karolem Jabłońskim, który będzie konsultantem kadry narodowej, głównie w zakresie strategii, taktyki i trymu sprzętu. Sięgamy po najlepsze bronie naszego żeglarstwa, które mają pomóc w realizacji najważniejszych celów. Nadzieje na Tokio opierają się na naszych założeniach i nie wyobrażam sobie, abyśmy za dwa lata wrócili ze stolicy Japonii bez medalu. Aczkolwiek on sam się na szyi nie zawiesi i trzeba będzie na niego bardzo ciężko zapracować" – przyznał.

Działacze związkowej centrali przekonują, że z ostatnich MŚ zostały już wyciągnięte odpowiednie wnioski.

"Nie możemy iść drogą, którą podążaliśmy do zawodów w Danii. Może nie tyle popełniliśmy błędy w przygotowaniach, ile nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, które stwarzamy jako związek. Poza tym nie ma miejsca na oglądanie się, wypłakiwanie się komuś w mankiet, że coś się nie podoba ani obrażanie się na kogoś. Trzeba zakasać rękawy i pchać tę taczkę pod największe wzniesienie na największej parze, aby na igrzyskach mogła z tej góry zjechać z największą prędkością" – spuentował Chamera.

W Tokio rywalizować będzie 350 żeglarzy, ale nie wiadomo, czy ta liczba zostanie utrzymana w 2024 roku Paryżu oraz cztery lata później w Los Angeles.

"Przed każdymi igrzyskami stosowną decyzję podejmuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski, ale nie należy się spodziewać, żeby jakakolwiek dyscyplina dostała więcej medali, bo polityka MKOl jest jasna - zwiększa się pula dyscyplin i igrzyska zdecydowanie idą na jakość, a nie, mimo haseł uniwersalizmu, na ilość. Uniwersalizm dotyczy ruchu olimpijskiego i kwalifikacji do igrzysk, ale nie samego w nich udziału" – zaznaczył.

Za dwa lata w Tokio zachowane zostaną konkurencje, w których żeglarze rywalizowali o olimpijskie medale w 2016 roku w Rio de Janeiro, ale w 2024 roku na igrzyskach w Paryżu będzie już sporo zmian.

"Pozostanie żeński oraz męski windsurfing i na dziś jest to klasa RS:X. Utrzymano też klasy Laser Radial i Standard, katamaran Nacra 17 w formule mieszanej oraz skiffy, czyli klasy 49er i 49erFX. Ważne jest również to, że wprowadzono procedury antymonopolowe i uwolniono linie produkcyjne, a to oznacza, że sprzęt nie będzie już pochodził od jednego producenta" – tłumaczył Chamera.

Za sześć lat w Paryżu do olimpijskiej rodziny dołączy kiteboarding w formule mieszanej.

"Rywalizacja odbywać się będzie najprawdopodobniej w sztafetach. Kolejną nowością jest dwuosobowy jacht w formule mieszanej. Wybrano już kryteria, które odpowiadają jednej klasie, czyli 470, zatem nie będą w niej osobno rywalizować kobiety i mężczyźni. Absolutnym novum, wprowadzonym w listopadzie, jest kilowy jacht dwuosobowy w formule mieszanej. Nie ustalono jeszcze precyzyjnie reguł tej konkurencji i na razie wiadomo, że długość kadłuba ma wynosić od sześciu do dziesięciu metrów" – wyliczył.

W Tokio po raz ostatni rozdane zostaną natomiast medale w najstarszej olimpijskiej klasie Finn, która w igrzyskach zadebiutowała w 1952 roku w Helsinkach.

"W tej klasie mamy niesamowite tradycje, bo nawet kiedy żeglarstwo było w Polsce na literę "ż" także pod względem wyników sportowych i finansowania, to właśnie w klasie Finn, za sprawą takich zawodników jak Andrzej Zawieja, Mirosław Rychcik czy Henryk Blaszka, przebijaliśmy się w świecie. A później Mateusz Kusznierewicz wywalczył złoty i brązowy medal olimpijski" – przypomniał.

Nie ukrywa, że PZŻ optował za utrzymaniem klasy Finn wśród olimpijskich konkurencji.

"Ostatnie lata Finna były u nas chude, ale stanowisko naszego związku było takie, aby wspierać tę klasę i do końca się tego trzymaliśmy. Jesteśmy za nowinkami, jesteśmy za ewolucją, ale te zmiany powinny być przygotowane i przemyślane, a w tym przypadku za dużo jest podejścia populistycznego i jednocześnie zaciemniającego obraz rzeczywistości. Obyśmy nie skończyli tak jak z kobiecym match racingiem w 2012 roku. Ta konkurencja przetrwała jedną imprezę, bo liczba krajów rywalizujących o igrzyska była niewielka. Wspomniane propozycje uzyskały jednak zdecydowaną przewagę głosów na Radzie World Sailing, a następnie zostały zaaprobowane przez walne zgromadzenie członków. Polska broniła Finna, ale świat chciał inaczej i należy to uszanować" – podsumował Chamera.

W piątek wieczorem w Warszawie odbędzie się gala PZŻ, na której środowisko żeglarskie podsumuje sezon 2018.

Partnerzy portalu

taurus_sea_power_390x100_gif_2020

Dziękujemy za wysłane grafiki.