• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Półmetek wyprawy Katharsis II - relacja

Partnerzy portalu

Półmetek wyprawy Katharsis II - relacja - GospodarkaMorska.pl

14 lutego 2018 roku, po 53 dniach i 10 godzinach oraz przebyciu 7975 mil morskich od wypłynięcia z Kapsztadu w RPA, Katharsis II minął południkowy półmetek wyprawy dookoła Antarktydy z metą w Hobart w Australii. Był nim południk 97st.07’E. 4 dni wcześniej Katharsis II przepłynął połowę z 360 południków potrzebnych do domknięcia pętli wokół Antarktydy poniżej 60o szerokości geograficznej południowej. Od wejścia na wody Antarktyki na przecięciu równoleżnika 60oS przepłynięcie połowy Antarktycznej pętli zajęło 35 dni i 20 godzin.


Średni dobowy przelot w pierwszej połowie wyprawy wyniósł 149,3 mil morskich, przy czym na etapie z Kapsztadu do 60.st. szerokości geograficznej południowej był znacznie większy i wynosił 171,7 mil morskich, a w pasie Antarktyki między 60.st. a 70.st. szerokości geograficznej południowej wyniósł 141,8 mil morskich. Widać wyraźnie, że żegluga w kierunku wschodnim po wodach Antarktyki jest wolniejsza od tej samej po wodach Oceanu Południowego.


Takie są dotychczasowe statystyki z pierwszej połowy wyprawy. W drugiej wzrośnie nieco udział płynięcia po czystych od lodu wodach Oceanu Południowego. W pasie Antarktyki nie będą nam za to sprzyjały jasne noce, gdyż kończy się już lato na półkuli południowej. W miejscach występowania gór lodowych, podczas ciemnych godzin i ograniczonej widoczności, będziemy musieli bardzo zwalniać, czy wręcz stawać w dryfie, by uniknąć kolizji z lodowym niebezpieczeństwem. Liczę z kolei na nieco korzystniejsze układy pogodowe niż do tej pory. Końcówka lata powinna przynieść silniejsze wiatry, a co za tym idzie szybszą żeglugę.


Czy uda nam się poprawić statystyki pokażą najbliższe tygodnie. Zależy mi na jak najlepszym tempie żeglugi, ale nie za cenę bezpieczeństwa. Kiedy decydowałem się podjąć wyzwanie, jakim jest opłynięcie Antarktydy po jej wodach, stawiałem sobie za główny cel trasę, czyli zrobienie pętli po wodach Antarktyki non-stop. Takiej trasy żaden żeglarz wcześniej nie pokonał. Jest to wyzwanie samo w sobie. Dwie znane mi próby opłynięcia Antarktydy na wodach położonych na południe od 60 równoleżnika, podejmowane przez doświadczonych żeglarzy, kończyły się przerwaniem rejsu. Pierwsza miała miejsce w 2005 roku, kiedy to rosyjski jacht Apostol Anrdey stracił płetwę sterową na wysokości Morza Rossa i po prowizorycznych naprawach załoga zmuszona była popłynąć do Wellington w Nowej Zelandii. Druga próba w wykonaniu rosyjsko – ukraińskiej załogi w 2012 roku na jachcie Scorpius została przerwana na Morzu Dumont d’Urvilla. Po uszkodzeniach spowodowanych ciężkim sztormem jacht skierował się na naprawy do Hobart.


Opłynięcie Antarktydy non-stop, zapisane w historii żeglarstwa, miało miejsce jak dotąd, na północ od 60o szerokości geograficznej południowej, czyli poza wodami Antarktyki. Wyczyn Fedora Konyukova na jachcie żaglowym Alye Parusa z 2008 roku został odnotowany przez Światową Radę Rekordów Żeglarskich (WSSRC). Czas rejsu z Albany do Albany w Australii z opłynięciem Antarktydy w pasie między 45.st. a 60.st. szerokości geograficznej południowej wyniósł 102 dni, 00 godzin, 56 minut i 50 sekund. Czas ten uznawany jest przez Światową Radę Rekordów Guinnessa za rekordowe opłynięcie Antarktydy. W ubiegłym roku wynik ten próbowała pobić Lisa Blair, ale po złamaniu masztu musiała przerwać rejs, by dokonać napraw w Kapsztadzie.


Nasza żegluga dookoła Antarktydy rozpoczęła 9 tydzień. Po sztormowych dniach na morzach Rossa i Amundsena przyszła kolej na podwiatrową żeglugę po Morzu Bellingshausena. Jego wschodnią granicą jest Półwysep Antarktyczny. Płynięcia pod wiatr można by uniknąć wspinając się daleko na północ. Często jednak korzystne dla naszej żeglugi wiatry zachodnie wieją dopiero poza granicami Antarktyki, a my na północ od 60.st. nie chcemy wypływać.


Analizując sytuację pogodową zdecydowałem się na kontynuowanie żeglugi wzdłuż brzegów kontynentu. Począwszy od 10 lutego cały czas płyniemy pod wiatr, wybierając korzystniejszy dla kierunku żeglugi hals. W ten sposób wiatry wypchnęły nas na kilka godzin poza południowe koło podbiegunowe. Nie pozwoliły nam również dopłynąć w pobliże Wyspy Piotra I. Będąc 65 mil od jej brzegów skręciliśmy na północny-wschód i zaczęliśmy się jeszcze bardziej od niej oddalać.


15 lutego pojawiły się pierwsze ciemne godziny w trakcie nocy. Z każdym dniem otaczająca nas ciemność będzie coraz dłuższa. Morze Bellingshausena jest najmniej zalodzonym morzem z ośmiu dotychczas odwiedzonych przez nas antarktycznych mórz. Nie oznacza to jednak, że nie ma na nim lodu. Co kilkanaście mil pojawia się na horyzoncie osamotniona góra lodowa.


Zbliżamy się do południka Przylądka Horn. Będzie to już trzeci z Wielkich Przylądków mijany podczas tej wyprawy, po Przylądku Igielnym i Przylądku Leeuwin, wielki żeglarski klasyk. Mam nadzieję, że wiatry nie odrzucą nas na północ w stronę Cieśniny Drake’a i dalej od Półwyspu Antarktycznego i pozwolą nacieszyć oczy widokiem lądu, zanim wpłyniemy na Morze Wedella. Zapowiada się ekscytujący tydzień.

Partnerzy portalu

taurus_sea_power_390x100_gif_2020

Dziękujemy za wysłane grafiki.