Kapitan Bartek Czarciński, który w czerwcu tego roku rozpoczął samotny rejs dookołaświata, przerwał wyprawę w 16 tygodniu, po tym jak jego jacht przewrócił się na oceanie. Żeglarz ewakuował się na statek, który płynał do RPA, anastępnie powrócił do Polski.
Bartek Czarciński wrócił do kraju w niedzielę. Przyleciał z Port Elizabeth w RPA, gdzie trafił po wypadku na Oceanie Indyjskim. Trudno mu było rozstać się z łódką, którą budował przez 6 lat. Wyjaśnił te, że jacht Perła został przewrócony do góry dnem przez dużą falę podczas sztormu, jednostka straciła przy tym maszt i sterowność.
- Potrzebuję chwili czasu, żeby przygotować dokładny opis i moją ocenę tego wypadku. Jak to wyglądało z mojej perspektywy i co się po kolei działo - dodaje Czarciński. - Nie wszystko jest tak oczywiste, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Dajcie mi 3-4 dni, a wyjaśnię, co się wydarzyło i jakie miało konsekwencje, a na wszelkie pytania i wątpliwości odpowiem bez owijania w bawełnę. Ci którzy mnie znają, mam nadzieję, że wiedzą, że nie staram się upiększać tego, co na morzu poszło nie tak i niczym na spowiedzi krok po kroku wszystko opiszę. Mam też trochę filmów z całej akcji, ponieważ nie miałem jak notować, a bałem się, że wszystko mi się w stresie pomiesza i będę potem plótł głupoty, więc kręciłem krótkie filmy z komentarzem.
Czarciński wyruszył w rejs 4 czerwca tego roku. Planował w ciągu 350 dni przepłynąć 28 tysięcy mil morskich bez zawijania do portów. Po trzech dniach podróż została przerwana, bo jego łódź miała kolizję z większą jednostką. Po niezbędnych naprawach, kaliszanin ponownie wypłynął w morze 18 czerwca. Na wodzie przebywał łącznie przez niespełna 16 tygodni.