• <
Kongres Polskie Porty 2030 edycja 2024

Morskie przesądy

ew

04.03.2018 17:29 Źródło: własne

Partnerzy portalu

Morskie przesądy - GospodarkaMorska.pl

Każda grupa społeczna posiada swoje zwyczaje i przesądy. Nie inaczej jest z ludźmi morza. Marynarze od najdawniejszych czasów byli niemalże bezradni wobec groźnych sił przyrody. Uzależniony od zjawisk żywiołu człowiek, poddawał się łatwo magii zjawisk nadprzyrodzonych. Wywierały one duży wpływ na mentalność ówczesnych ludzi morza – przeważnie niewykształconych, prostych, często naiwnych. Zrodzone dawniej przesądy, przetrwały jednak do czasów współczesnych. Czego dotyczą owe zabobony?

Wiele legend żeglarskich powstało w oparciu o mitologię grecką. Znane są opowieści o dziwnych stworach morskich, o legendarnych krainach, o duchach morskich i podobnych zjawiskach. Jedna z najstarszych legend, która przetrwała do dzisiaj jest ta o krainie Amazonek. Już starożytni greccy żeglarze mieli przeświadczenie o istnieniu „krainy kobiet”, którą lokalizowali gdzieś nad Morzem Czarnym. Następnie, już w średniowieczu twierdzono, że ojczyzną wojowniczych kobiet jest północna część Zatoki Botnickiej na Bałtyku. W miarę odkrywania nowych lądów i mórz, tę legendarną krainę umieszczano w różnych mniej dostępnych zakątkach świata.

Ulubionym tematem żeglarskich opowieści w średniowieczu były potwory morskie i demony, z którymi podróżnicy mieli się spotkać w dalekich wyprawach. Do najczęściej spotykanych należały diabły morskie, syreny – kobiety z rybim ogonem zamiast nóg, ryby przyssawki, węże morskie i podobne potwory. W miarę dalszych odkryć naukowych, legendy o potworach morskich traciły na sile i znaczeniu. Zastąpiono je natomiast opowieściami o górach magnetycznych, Grochowych Wyspach, zaczarowanych wyspach, o Latającym Holendrze czy ogniach św. Elma.

Ludzie morza mieli i mają aż do dziś także wiele przesądów. Przedstawiamy najpopularniejsze z nich:

Kobiety i karły
Do dziś utrzymuje się przesąd, szczególnie starszego pokolenia marynarzy, że nic nie przynosi takiego pecha statkowi i załodze jak obecność kobiet. Tłumaczy się to tym, że marynarze utożsamiają statek z kobietą. Anglicy określają statek jako „ona”. Mówi się, że statek może być zazdrosny o inną kobietę i okazać swój gniew. Na szczęście, dziś kobiety nie tylko podróżują statkami, lecz także pełnią na nich funkcje zawodowe, nie wyłączając funkcji kapitana. Okazuje się, że potrafią robić to równie dobrze, jak mężczyźni.

Podobne zdanie miano o karłach. Tak zwany Klabautermann. Miał on podobno w zwyczaju pojawiać się w tajemniczy sposób na pokładzie i wdrapywać się na maszt, kiedy statek znalazł się w niebezpieczeństwie. Kiedy się zmaterializował - wróżyło to kłopoty, zaś gorsze od tego było jedynie jego zniknięcie – wówczas bowiem statek nie tylko był w niebezpieczeństwie, ale wiadomo było, że nie ma już dla niego ratunku.

Banany
Posiadanie bananów na pokładzie, szczególnie na prywatnym jachcie lub łodzi rybackiej - miało przynosić nieszczęście. Jedna z teorii na temat pochodzenia przesądu o morderczych właściwościach bananów opiera się na fakcie, że owoce te były najczęściej przewożone na statkach niewolniczych razem z “żywym” ładunkiem. W dusznych i gorących warunkach szczelnie zamkniętych ładowni owoce szybko gniły, a produktem tego procesu był metan. Ludzie nie znali wtedy jeszcze negatywnych skutków wdychania szkodliwego gazu, więc gdy po wielu tygodniach rejsu otwierali ładownię, odkrywali, że wszyscy niewolnicy w tajemniczy sposób zmarli.

Tatuaże
Czy wiecie jaki tatuaż miał przynosić szczęście? Kotwica? Statek? Otóż nie! Wierzący w przesądy marynarz powinien wytatuować sobie koguta lub świnię. Najlepiej na stopie. Jako źródło tego zwyczaju można uznać fakt, iż są to zwierzęta gospodarcze a tatuaże miały zapewnić szczęśliwy powrót do domu i chronić przed zatonięciem. Ptaki natomiast mogli tatuować ci, którzy zakończyli już przygodę z morzem, albo przepłynęli przynajmniej 5000 mil.

Jaskółki
Ich widok przynosił szczęście, podobnie jak widok delfinów i albatrosów. Zabicie tych zwierząt wróżyło nieszczęście, gdyż wierzono, że w nich właśnie zamieszkują dusze zmarłych marynarzy.

Zwierzęta na pokładzie
Uważano, że wszystko, co ma futro, przynosi na pokładzie nieszczęście. Z biegiem czasu, marynarze zrobili jednak parę wyjątków od tej reguły, gdyż np. posiadanie kota na statku okazywało się być całkiem przydatne – zwierzę wyłapywało bowiem szczury, które często pustoszyły zapasy jedzenia i roznosiły niebezpieczne choroby. Wyjątek odnośnie futrzaków dotyczy również psów, które w późniejszych czasach również zaczęto zabierać na rejsy. Były one często ulubieńcami kapitanów. Podobnie jak papugi, które traktowano na pokładzie jako amulet. Miały one przynosić szczęście statkowi i jego załodze. Aktualnie przepisy sanitarne w wielu portach świata (zwłaszcza w Europie) są tak rygorystyczne, że ciężko jest zabrać jakiekolwiek zwierzę na rejs.

Piątek
Hiszpanie najchętniej wyruszają na morze w piątek, ze względu na to, że w piątek, 3 sierpnia 1492 roku Krzysztof Kolumb wypłynął w swój odkrywczy rejs przez Atlantyk, który zakończył się sukcesem – dotarciem do brzegów Ameryki. Zupełnie odwrotnie sprawa ma się u żeglarzy ze wschodu, którzy uważają piątek za niefortunny dzień rozpoczynania podróży morskiej. Piątek stanowi bowiem dzień obrzędów religijnych. Przesąd ten przeniósł się też do Europy. W wielu stoczniach, na wszelki wypadek, jeżeli to jest możliwe, nie woduje się statku w piątek. Kapitanowie nawet dużych statków, wolą rozpoczynać podróż w innym dniu tygodnia niż w piątek. Marynarze anglosascy uważają, że feralne dni do rozpoczęcia podróży to 2 lutego, 31 grudnia, pierwszy poniedziałek kwietnia i drugi poniedziałek maja. W tych dniach, jak mówi Biblia, ludzkość nawiedziły różne kataklizmy.

Toasty
Marynarze i dawni żeglarze nie uznawali też stukania się kieliszkami przy spełnianiu toastów. Wierzyli, że przeciągły dźwięk szkła może oznaczać dla marynarza nieszczęście.

Partnerzy portalu

taurus_sea_power_390x100_gif_2020

Dziękujemy za wysłane grafiki.